Wspomnienia Pana Mariana Piotrowskiego

Wspomnienia pana Mariana Piotrowskiego z Łęk Dukielskich, łącznika Armii Krajowej, odznaczonego krzyżem Armii Krajowej, w 2004 r. awansowanego na stopień podporucznika Wojska Polskiego.

Pan Marian Piotrowski urodził się 18 lutego 1929 r. w Wietrznie. Jego rodzice, Jan i Bronisława, oprócz niego, mieli jeszcze trójkę dzieci – Helenę (ur. w 1925 r. – po mężu Śliwińska, już nie żyje), Stefana (ur. 1931 r., nie żyje) i Edwarda (ur. w 1940 r.).

Podczas okupacji niemieckiej rodzina Piotrowskich mieszkała we własnym drewnianym budynku, prowadzili niewielkie gospodarstwo rolne w Wietrznie, w części noszącej przydomek Wola.

Od samego początku okupacji wielu mieszkańców tej miejscowości było mocno zaangażowanych w działalność konspiracyjną. Wspomnieć tu choćby należy księdza kościoła rzymsko-katolickiego Tadeusza Witkosia, który już pod koniec 1939 r. współorganizował trasy kurierskie na Węgry. Czytaj dalej

Kim był żołnierz z Łęk Dukielskich, który cudem uniknął tragicznej śmierci?

Poniżej publikujemy wspomnienia żołnierskie z kampanii wrześniowej z wątkiem łęckim. Być może ktoś z Łęk Dukielskich ma wiedzę o tej strasznej historii, może dowiemy się dzięki Państwu, kim z nazwiska był żołnierz pochodzący z Łęk Dukielskich, o którym opowiadał pan Stanisław Podło, w jakim oddziale służył? Oto interesujący nas fragment z książki „Zręcin 1227-1945”. Autorami tej pozycji są: Mieczysław Markiewicz, Jerzy Szczur, Wojciech Żurkiewicz. Książkę wydała Oficyna Wydawnicza „Apla”, 2002 r.

„Podło Stanisław (ul. Parkowa) – „kołodziej”. Urodził się 10 kwietnia 1906 roku w Zręcinie, syn Franciszka i Teresy. W listopadzie 1928 roku ukończył szkołę podoficerską w 2 Pułku Strzelców Podhalańskich w Sanoku i otrzymał nominację na starszego strzelca. Zmobilizowany 29 sierpnia 1939 roku do Sanoka. Było to około 10 września, kiedy to rozbity jego oddział błąkający się w okolicach Starego Sambora, dotarł na skraj wioski. Gdzie znajdował się dom, a obok niego stodoła zapchana słomą i sianem. Czytaj dalej

Podziel się swoją historią: Wywiezieni z Borysławia

Wywiezieni z Borysławia

Szanowni Państwo, kilka osób (mężczyzn?) z Łęk Dukielskich i z sąsiednich miejscowości, które przed wojną pracowały w kopalni ropy naftowej w Borysławiu i przebywały tam w 1939 roku w momencie, gdy weszły na te tereny wojska sowieckie, zostało deportowanych w głąb Rosji, jedni na Syberię, inni do kopalni na Kaukazie (?). Czytaj dalej

List od Łęczanki: komentarz

Hm.. miło się to czyta.

Ja nie urodziłem się w Łękach. Urodził się tam mój ojciec – Edward Wierdak, syn Leona Wierdaka, kowala. Pamiętam, że rodzice rokrocznie zabierali mnie do dziadków „w Bieszczady” jak się wtedy mawiało. Przypadało to na sierpień, gdy w Łękach trwały żniwa. Byłem małym chłopcem, który wraz z rodzicami dwa dni jechał zatłoczonym niewyobrażalnie pociągiem do wsi gdzieś na końcu świata. Brak ciepłej wody, toalety w domu były dla mnie niezrozumiałe i tragiczne. Ale fascynował mnie świat mojego dziadka – kowala. Człowieka surowego, żyjącego w zgodzie z naturą. Z wiekiem, gdy dorastałem poznawałem więzi rodzinne, kościół polskokatolicki, do którego uczęszczali dziadkowie.

Czytaj dalej

List od Łęczanki

„Gdzie się kto uplągnie tam go ciągnie”

Mam 61 lat. Na imię mi Maria. Jestem szczęśliwą babcią, mamą i żoną. Urodziłam się i wychowałam w Łękach Dukielskich, a więc jestem Łęczanką, dlatego też pozwolę sobie na luźne wspomnienia z mojego dzieciństwa i młodości. Nie zawsze, jako uczennica Szkoły Podstawowej, byłam z tego powodu szczęśliwa, że mieszkam w Łękach, bo nazywano mnie „Maryśką od Kordyśki” albo Hudorką. Jak po powrocie ze szkoły żaliłam się rodzicom, że mnie przezywają, to babcia mi odpowiadała – „biją cię? – odpowiadałam – że nie – a ona na to – „to niech sobie gadają jak chcą, pogadają i przestaną, a ty się nie odzywaj i bądź dobra dla wszystkich”. Czas mijał i na ile stać było moich rodziców wykształcili mnie, wyszłam za mąż i opuściłam rodzinną wieś. Dopiero wtedy zrozumiałam, jak mi tęskno za Łękami: siedzeniem na progu, świeżym powietrzem i pracą w polu, na co narzekałam.  Czytaj dalej

Legenda o Kościele w Padole

– Babciu, opowiedz nam coś, bardzo prosimy! No, babciu! Starowinka uśmiecha się ciepło i poprawia okulary; cóż zrobić? Nie ma rady, trzeba opowiadać. Dzieci sadowią się wygodnie wokół fotela. W pokoju pachnie szarlotka, a w piecu słychać trzask palonego drewna.

– Wiecie, jak nazywa się wioska, w której mieszkamy?  Czytaj dalej

Mój tata listonosz” Wspomnienie o rodzinie Samborowskich

Wspomnienie o rodzinie Samborowskich

   Nazywam się Samborowska Irena. Obecnie mam 58 lat. Urodziłam się w Łękach Dukielskich. Tutaj spędziłam dzieciństwo, młodość i obecnie też mieszkam w moim rodzinnym domu. Cieszę się, że mogę dołożyć cegiełkę do odtwarzanej historii mieszkańców Łęk Dukielskich. Czytaj dalej

Odeszła Michalina Krężałek z Kołaczów

Szanowni Państwo,
z żalem informujemy, że 28 czerwca 2014 roku odeszła pani Michalina Krężałek z domu Kołacz, Łęczanka, mieszkająca od wielu wielu lat we Francji. Miała 95 lat. O jej śmierci poinformowała nas jej wnuczka, Virgienie.  Więcej na stronie:
http://memoire.lavoixdunord.fr/espace/madame-micheline-krezalek/258820

Rodzinie pani Michaliny, tak we Francji, jak i mieszkającej w Polsce, zwłaszcza w Łękach, składamy wyrazy współczucia.

Na stronie Stowarzyszenia “Jedność” jest zdjęcie pani Michaliny, kiedy wraz z córkami odwiedziła w 1965 roku swoich krewnych w Łękach, Katarzynę i Władysława Wierdaków. Zdjęcie wykonano przed domem państwa Wierdaków. Mama Katarzyny ze Zborowskich Wierdakowej – Zofia Zborowska (ur. 28 grudnia 1882 – zm. 17 lutego 1954), pochodziła z Gniadych i była siostrą Franciszki po mężu Kołacz (ur. 24 listopada 1892 roku – zm. 16 listopada 1970). A Franciszka była mamą pani Michaliny.

1965-1 Michasia z wizytą w Łękach

Na zdjęciu pani Michalina (z córkami) trzecia z lewej.