Niedziela 5 marca 2023 w Polskim Radiu Rzeszów – Okolice Kultury – Kobylany!
Niedziela 5 marca 2023 w Polskim Radiu Rzeszów – Okolice Kultury – Kobylany!
Książka prof. Mateusza Wyżgi „Chłopstwo. Historia bez krawata” (Wydawnictwo Znak Horyzont) została nominowana do Mądrej Książki Roku *.
Zaprzyjaźniony historyk żartuje, że książkę prof. Mateusza Wyżgi czytałam, jak Biblię. To wyjątkowo trafna ocena. Bo żadnej historycznej książki nie przeżyłam tak świadomie, jak “Chłopstwo. Historia bez krawata”. Książka mną wstrząsnęła, dotknęła mojego jestestwa, mojej duszy i jej relacji ze światem przeszłym i teraźniejszym. To jedna z najmądrzejszych i najważniejszych dla mnie książek. Także dlatego, że Autor “rozsadza stare metody opisywania historii”. Do tego inspirował mnie niemal na każdej stronie tak, iż musiałam się wiele razy oderwać od lektury i zapisywać swoje przemyślenia w opisie historii wsi rodzinnie mi bliskich. Dlatego tę recenzję musiałam napisać.
Miłośnikom historii, którzy nie śledzą na bieżąco historycznych dysput wyjaśniam, dlaczego z takim entuzjazmem przyjęłam książkę prof. Mateusza Wyżgi “Chłopstwo. Historia bez krawata” i gorąco ją Państwu polecam. To konsekwencja wcześniejszych moich lektur z popularnego nurtu głoszonego przez tak zwanych ludomanów, często historyków, którzy niedawno uraczyli nas książkami pisanymi pod tezę. Mowa między innymi o takich pozycjach, jak: Adam Leszczyński “Historia Ludowa Polski”; Kacper Pobłocki “Chamstwo”, Kamil Janicki “Pańszczyzna. Historia polskiego niewolnictwa”.
Gdyby nie popularność tego nurtu i absurdalnych tez głoszonych przez historyków użalających się na los chłopów, być może nie miałyby sensu moje pytania o prawdziwą historię polskiej wsi i jej relacji z dworem.
Uważam, że książki te narobiły więcej szkody niż pożytku, dlatego pytania o wyważoną i obiektywną prawdę historyczną wciąż mają sens. Czytałam te książki i czułam się, jakbym była z kosmosu, w zupełnie odrealnionym świecie moich przodków. Bo żyję już dosyć długo, aby wiedzieć, że nic nie jest takie, na jakie wygląda. Tymczasem, np. według Janickiego – jesteśmy potomkami niewolników i mamy traumę pańszczyźnianą.
Ja nie mam żadnej traumy. Natomiast z moich badań historii naszych wsi zobaczyłam, jak trudne było prowadzenie gospodarstwa rolnego, tak jak dzisiaj trudne jest prowadzenie wielkiej firmy. A taką firmę rolną prowadził kiedyś właściciel majątku, najczęściej przez zarządców, w ramach ówczesnego porządku prawnego. Tak, w tym porządku była i pańszczyzna. Ale patrzenie na to przez pryzmat wyłącznie uciskanego chłopa, a z drugiej próżniaka szlachcica (co skutkuje głupkowatymi wpisami na Facebooku typu “Szlachta nie pracuje”) jest wielkim nieporozumieniem i jest krzywdzące tak dla jednej, jak i dla drugiej strony. Czytaj dalej
Tajemnica odkryta: Na cmentarzu w Kobylanach pochowana jest we wspólnym grobie bratowa słynnego Ignacego Łukasiewicza – Maria ze Sławińskich Łukasiewiczowa, jej córka Jadwiga i jej zięć Mieczysław Mora Kobuzowski, przedostatni dziedzic Sulistrowej.
Fot. Mateusz Więcek
Od soboty, 17 grudnia, pani prezes Kółka Rolniczego oficjalnie ma swoje biuro. Było to możliwe dzięki projektowi zrealizowanemu w ramach Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich (PROO) Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.
Dzięki temu dofinansowaniu Kółko Rolnicze będzie bardziej profesjonalnie służyć mieszkańcom, bo siedziba to instytucja, to biuro i wreszcie profesjonalna organizacja, która może działać na rzecz swojej społeczności i obywateli.
Głównym celem PROO jest wspieranie instytucjonalnego rozwoju organizacji społeczeństwa obywatelskiego i zwiększenie ich udziału w życiu publicznym, jak i upowszechnianie demokratycznych norm obywatelskości. Więcej o założeniach i celach Programu można przeczytać na stronie: https://www.niw.gov.pl/ red/
Śp. ksiądz Józef Ruszel – proboszcz parafii w Kobylanach w latach 1887-1906
Ksiądz Józef objął probostwo w Kobylanach równe 135 lat temu, w październiku 1887 r., po śmierci księdza Jana Tabaczyńskiego. Jak dowiadujemy się z kroniki parafii kobylańskiej, już w czwartym roku probostwa w naszej parafii udało mu się poszerzyć cmentarz parafialny. W jubileuszowym roku 1900 z dobrowolnych ofiar od parafian udało się sprawić do kościoła nowy wielki ołtarz, który ozłocono specjalnymi farbami. Ksiądz Ruszel zadbał o to, by na kościelnej wieży zawisł wielki zegar, a wewnątrz kościoła pojawiły się obrazy ze stacjami drogi krzyżowej. Ofiarność wiernych, którzy widzieli jak dużo zmienia się w świątyni, wzrosła, dzięki czemu można było zabrać się za budowę dwóch ołtarzy bocznych: Najświętszego Serca Jezusowego – którego kult tak mocno rozpropagowywał ówczesny biskup przemyski Józef Sebastian Pelczar – oraz ołtarz Świętej Rodziny.
Jubileusz w roku 1901 ksiądz Ruszel uczcił budową krzyża pamiątkowego, który został ustawiony
„między Kobylanami, a lasem”. Na tym nie skończyły się zabiegi upiększające świątynię, ponieważ już w 1904 roku pięknie pozłocono boczne ołtarze oraz ambonę i odrestaurowano organy i dodano im nowe głosy. Po zakończeniu tych wszystkich przedsięwzięć ksiądz Józef Ruszel złożył prośbę o zmianę placówki duszpasterskiej. Kolejnym proboszczem parafii w Kobylanach został ksiądz Antoni Majewski, którego posługa trwała zaledwie rok, a przerwała ją jego śmierć.
Około dwadzieścia lat temu umarły ostatnie osoby, którym ksiądz Ruszel udzielał sakramentu Chrztu Świętego. To co najmniej o jedno pokolenie za późno, by zbierać relacje ustne o tym kapłanie. Jednak można dopatrywać się widzialnych znaków, które pozostawił po sobie zmarły proboszcz. To nie tylko ołtarze w kościele, ale także liczne kapliczki, które parafianie budowali często w latach jego czuwania nad naszą parafią. Niewątpliwym osiągnięciem było również założenie najstarszej organizacji w naszej wsi – Kółka Rolniczego oraz – niewiele później – Ochotniczej Straży Pożarnej. Jestem przekonany, że ksiądz Józef miał duży wpływ na zmianę mentalności w tej społeczności.
Poniżej polecam uwadze czytelników wspomnienie pośmiertne, które ukazało się w „Kronice Diecezji Przemyskiej” (zeszyt 5, maj 1909) – nie każdy kapłan był tak obszernie i wylewnie żegnany jak zmarły ksiądz Józef. Pisownia oryginalna: Czytaj dalej
Jego rysunki oglądać by przez lupę, studiować godzinami, aby widzieć każdy szczegół, bo każdy szczegół ma swoją moc, a w połączeniu tworzą głębię własnych interpretacji, przeżyć, przemyśleń. Być może wojna w Ukrainie wzmocniła u mnie ten przekaz strachów, sennych koszmarów, śmierci, przemijania. Ale także poprzez to mroczne piękno z tym przekazem oswoiła i pozwoliła przeżyć duchową ucztę na pograniczu innego, jakże inspirującego świata. Interesujące prace pochodzącego z Łęk Dukielskich młodego, zdolnego artysty Mateusza „Randy” Łajdanowicza, można zobaczyć do końca listopada br. (2022) w Saloniku Artystycznym Krośnieńskiej Biblioteki Publicznej w Krośnie. Wystawa zatytułowana „sTworzenie” zorganizowana została przez krośnieńską „Fundację dla Sztuki” – wspierającą młode talenty i działającą na rzecz dzieci i młodzieży uzdolnionych plastycznie. Wernisaż odbył się 12 października 2022 roku. Czytaj dalej
Z przekazów historycznych wynikałoby, że Szkoła Podstawowa w Łękach Dukielskich ma dwóch patronów. O tym pierwszym niemal całkowicie po wojnie zapomniano. Był nim święty Jan Kanty, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, patron wykładowców akademickich, studentów, szkół katolickich oraz Caritasu. Czytaj dalej
Danuta Więckowa, moja Babcia, czyta ankietę dowodową swojej matki Janiny Rogali z d. Głowa, mieszkanki Kobylan.
– Tak wyglądała mama, gdy wracała z pasienia krów, wybiegałam z podworca, żeby się do niej przytulić. A tutaj mama to już była wdową, pracowała jako sprzątaczka w szkole odzieżowej – Danuta Więckowa, moja Babcia, ze wzruszeniem i lekkim zdziwieniem przygląda się zdjęciom swojej matki.
Pomimo zaburzeń mowy, wynikających z otępienia starczego, na kilka minut choroba idzie w
zapomnienie, odżywają wspomnienia. Z każdą kolejną, dla mnie nową osobą, wraca życie do mojej Babci! Tak samo jak było w ubiegłym roku, gdy spontanicznie przyjechaliśmy odwiedzić jej rodzinny dom w Kobylanach – przez dwie godziny nie usłyszałem żadnego zająknięcia!
Ale ten tekst nie będzie o remedium na demencję, które z każdym dniem mojego wakacyjnego pobytu w domu bardzo chciałbym odnaleźć, ale o odkryciach, które dostarczyły mojej Babci wiele przyjemnych wrażeń i poszerzyły moje domowe archiwum o bezcenne materiały. Czytaj dalej