Podziel się swoją historią: Wywiezieni z Borysławia

Wywiezieni z Borysławia

Szanowni Państwo, kilka osób (mężczyzn?) z Łęk Dukielskich i z sąsiednich miejscowości, które przed wojną pracowały w kopalni ropy naftowej w Borysławiu i przebywały tam w 1939 roku w momencie, gdy weszły na te tereny wojska sowieckie, zostało deportowanych w głąb Rosji, jedni na Syberię, inni do kopalni na Kaukazie (?).

Wśród tych osób był pradziadek pana Wojtka Pasterkiewicza ze strony babci Olgi – Józef Kozielec.

Wojtek wie od babci i wujka, że jego pradziadek Józef, z paroma innymi (m.in. polskim żydem Ungierem) zostali wysłani na Syberię. – Na miejscu zesłani ciężko pracowali przy wyrębie lasu w trudno dostępnych miejscach. Straszny głód powodował, że ludzie bili się o mięso ze zdechłego konia, a jedli głównie to co urodziło się na kawałkach ziemi, które udostępnili im miejscowi. Za schronienie służyły im ziemianki – relacjonuje Wojtek opierając się na rodzinnych przekazach.

Pradziadek pana Wojtka wrócił do Polski w 1945 lub 1947 r., „z jednym futrem”. – Udało się również przeżyć owemu Ungierowi. Później w Krośnie prowadził „kantor”, w którym zmieniano dolary, przesyłane przez krewnych z Ameryki – dodaje Wojtek.

Pan Wojtek wie także, że jego pradziadek przebywał na Syberii z niejakim panem Więckiem z Kobylan, ale jemu niestety nie udało się wrócić. – Miał ze sobą złoty zegarek, który być może w porę sprzedany, mógłby uratować mu życie – zastanawia się pan Wojtek.

Materiał ze strony www.kresy24.pl

Materiał ze strony www.kresy24.pl

Pan Wojtek chciałby wiedzieć, w jakim rejonie Syberii pracowali, a także na jakiej podstawie ich tam skierowano. Z tym pytaniem zwrócił się do mnie i z nadzieją, że może coś na ten temat wiem. Jakież było jego i moje zaskoczenie, kiedy się okazało, że także z mojej rodziny w tym samym czasie został wywieziony na Kaukaz do pracy w kopalni brat mojej mamy, Czesław Zborowski.

Jednak fakt, iż znalazł się na Kaukazie, prawdopodobnie w grupie wywiezionych naftowców, nie jest do końca tożsamy z losami pradziadka pana Wojtka – Józefa Kozielca. Sowieci szukali bowiem mojego dziadka Antoniego Zborowskiego, który także był naftowcem i pracował w kopalni w Borysławiu. Jednak mojemu dziadkowi udało się ukryć. O grożącym niebezpieczeństwie poinformowała go znajoma Ukrainka, która przynosiła dziadkom mleko. Sowieci jednak nie podarowali dziadkowi i w zamian „zajęli się” synem Czesławem, który pracował wtedy na poczcie. Z rodzinnych przekazów wiem, że wujek Czesiek musiał najpierw meldować się codziennie na sowieckiej policji, ale potem zesłano go na Kaukaz.

Inny przekaz rodzinny mówi, że wujek Czesiek sam tam wyjechał, ponieważ miał dość codziennego meldowania się. Na pewno mówiono w rodzinie,  iż jego nie chcieli wysyłać w głąb Rosji, „ponieważ był za młody”. Nie wiem, co to konkretnie znaczy, ale w tym przypadku zasadne jest pewnie pytanie, na jakiej podstawie dokonano takiego podziału, że jednych wysyłano na Syberię, innych do pracy na kopalnię. Moja mama dodaje jeszcze, że mojego dziadka szukali i chcieli go zesłać na Syberię, ponieważ uznawali go “za burżuja”.

Wujek Czesiek miał wtedy 25 lat, więc taki młodziutki to już nie był. Nie był też naftowcem, ale widać, że w oczach sowietów burżujem też nie był, ponieważ pewne jest, iż początkowo to nie jego chciano wywieźć, tylko jego ojca.

Na Kaukazie wujek podobno pracował w kopalni w Baku. Udało się mu wydostać z nieludzkiej ziemi, dotrzeć do armii Andersa. Nie zaszedł daleko, bo już w Iraku zmarł na malarię. Jego grób znajduje się na Wojennym Cmentarzu w Khanaqin (Irak). Jego historię opiszę niebawem, bo właśnie pozyskaliśmy nowe informacje o jego losach.

Ta opowieść jest zarazem apelem do Państwa. Może ktoś z Państwa zna także podobną rodzinną historię naftowców wywiezionych w 1939 roku z Borysławia w głąb Rosji? Proszę się z nami podzielić tymi informacjami. Może uda się nam odtworzyć losy tej grupy osób.

Jolanta van Grieken-Barylanka

Wojciech Pasterkieiwcz

Zespół do spraw Genealogii i Archiwów,

Koła Miłośników Historii Łęk Dukielskich

Jedna myśl nt. „Podziel się swoją historią: Wywiezieni z Borysławia

  1. Alicja

    Mój pradziadek – Józef Petehyrycz tam pracował. Po wojnie wraz z rodziną zjechał do Wałbrzycha. Jego żona – zd. Agnieszka Wilusz urodzona była w Łękach Dukielskich. Pozdrawiam serdecznie!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *