650-lecie Łęk Dukielskich – wywiad z sołtysem Tomaszem Węgrzynem

Za ponad rok, 28 sierpnia 2016 roku, Łęki Dukielskie będą obchodzić rocznicę pierwszej wzmianki o miejscowości. W skrócie mówimy, że to 650-lecie istnienia Łęk, zapisywanych kiedyś jako Lanky. O tym, czy z okazji tak pięknego jubileuszu władze samorządowe przygotują zacne świętowanie postanowiliśmy porozmawiać z włodarzami Łęk Dukielskich. Jako pierwszy na nasze pytania odpowiedział już sołtys i zarazem radny Gminy i Miasta Dukla Tomasz Węgrzyn. 

Twórzmy rzeczy jednoczące ludzi!

Foto - Łęki znak

Fot. z archiwum prywatnego Tomasza Węgrzyna.

Jodłowa, gdy obchodziła 650-lecie, przebudowała za unijne pieniądze centrum. Krzepice świętowały trzy dni. Niepołomice upamiętniły swoje 650-lecie oratorium. A co tak spektakularnego chciałby Panu w Łękach zrobić z okazji święta?

Pewno lepszym byłoby pytanie co CHCIAŁEM zrobić w Łękach Dukielskich. Otóż moim marzeniem było, by uroczystości 650-lecia Łęk Dukielskich odbyły się na terenie nowego centrum kulturalnego wsi przy remizie strażackiej. Miało się ono składać z budynku zaplecza gospodarczo – kulinarnego, nowej funkcjonalnej estrady, wiaty dla gości i zagospodarowanego placu o powierzchni około 0,24 ha. Byłoby to centrum, jakie trudno znaleźć w całej okolicy. W ciągu dwóch lat można było zainwestować w tę budowę ponad 250 tysięcy złotych. Niestety ta szansa została zaprzepaszczona i dlatego na 650-lecie naszej miejscowości ciężko będzie zrealizować jakieś spektakularne wydarzenie, czy inwestycję. Mimo wszystko jestem przekonany, że Łęki Dukielskie przynajmniej jak Krzepice, będą się bawić minimum 3 dni.

Mówi Pan o planach budowy centrum kultury. Czy był gotowy jakiś plan budowy centrum? A jeżeli był, to dlaczego sprzedano budynek po byłej zlewni mleka na inne potrzeby?

Była gotowa koncepcja. W związku z tym, że nie doszło do pozyskania gruntów, nie było sensu inwestować w coś, co nie było możliwe do realizacji. Jeśli chodzi natomiast o sprzedaż budynku po byłej mleczarni, to właściciel budynku, czyli Spółdzielnia Mleczarska, po prostu wystawiła go na sprzedaż, kto zaoferował najwięcej ten go kupił i tyle. Gmina Dukla złożyła ofertę zakupu lecz nie było ona najwyższa. Było to kilkanaście lat temu.

Czy to prawda, że Ośrodek Zdrowia, wybudowany przy dużym udziale społeczeństwa, ma zostać sprzedany, to znaczy że podzieli ten sam los, co dawna mleczarnia?

Burmistrz Dukli rozważa taką możliwość. Rozmowy w tej kwestii będą prowadzone jeszcze w tym roku.

Panie Sołtysie, myślę, że zadba Pan o to, aby ta decyzja nie była podjęta wbrew interesom mieszkańców Łęk, ale to jest temat na inną rozmowę. Teraz przypomnijmy, ile to już lat sołtysuje Pan w Łękach?

Na stanowisko sołtysa Łęk Dukielskich zostałem wybrany 31marca 2005 roku, a więc w tym roku obchodziłem jubileusz 10 lat sprawowania tej funkcji. Pamiętam dokładnie tamten czas, olbrzymie wątpliwości i obawy, jakie mi towarzyszyły. Pamiętam ludzi, którzy bardzo namawiali mnie, bym kandydował na to stanowisko. Dzisiaj, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że była to jedna z najlepszych moich decyzji życiowych. Jestem zakochany w Łękach Dukielskich, nigdy się stąd nie wyprowadzę i zawszę będę działał na rzecz dobra naszej miejscowości.

Jakie konkretne inwestycje Pan w tym czasie poczynił, jakie zamierzenia zdołał Pan zrealizować, a jakie nie wyszły i z jakiego powodu?

Do największych pozytywów na pewno należy fakt, że po kilkunastu latach starań mieszkańców doprowadziliśmy razem z Gminą do wydania pozwolenia na budowę kanalizacji sanitarnej w Łękach Dukielskich. Pozostało tylko pozyskać fundusze i rozpocząć budowę. W czasie gdy powstawała farma wiatrowa udało się wybudować parking przy Kościele Rzymskokatolickim, a także piękny kompleks sportowy złożony z 3 boisk ze sztuczną nawierzchnią i placu zabaw. Od kilku lat funkcjonuje fundusz sołecki i to dzięki niemu powstał parking przy Ośrodku Zdrowia i położono asfaltową nawierzchnię na głównej drodze gminnej przez wieś. Cieszy również tak długo wyczekiwana nowa nawierzchnia na drodze powiatowej, inwestycja, która została zrealizowana przede wszystkim dzięki staraniom radnego powiatowego Andrzeja Krężałka. Swój wizerunek znacznie poprawiła też remiza strażacka. Za największą porażkę uważam zmarnowanie szansy na budowę centrum kulturalnego, o którym wspomniałem wcześniej. Ta inwestycja spowodowałaby kompletne zagospodarowanie centrum wsi oraz jego estetyczne i funkcjonalne wykorzystanie dla całej społeczności. Drugą rzeczą, której przez te lata nie udało mi się zrealizować, to budowa drogi na Pałacówce. Wielokrotne plany i zamierzenia ciągle paliły na panewce.

Zatrzymajmy się przy projekcie budowy kanalizacji. Co znaczy „pozostało tylko pozyskać środki – fundusze”? Jakie podejmowano konkretne działania, by te środki pozyskać? A przy okazji proszę przypomnieć, od ilu lat jest wdane pozwolenie na budowę   i do jakiej oczyszczalni ma zostać włączona sieć?

Pozwolenie na budowę zostało wydane w 2014 roku. Projekt zakłada odprowadzenie ścieków do oczyszczalni w Sulistrowej, której budowa została rozpoczęta w grudniu 2014 roku. Zgodnie z umową jej budowę finansują gminy Dukla i Chorkówka po połowie. Koszt budowy kanalizacji to kilkanaście milionów złotych, dlatego też Gmina musi pozyskać środki zewnętrzne, gdyż realizacja budowy tylko ze środków własnych jest niemożliwa. Gdy zostaną uruchomione kolejne nabory do programów unijnych Gmina złoży wniosek o dofinansowanie.

Co jest jeszcze do zrobienia w Łękach, co chciałby Pan jak najszybciej zrealizować?

Absolutnym priorytetem jest budowa kanalizacji. Termin jej realizacji jest uzależniony od terminu pozyskania środków zewnętrznych. Myślę, że w tej kadencji samorządowej zostanie ona wybudowana. Najważniejsze plany na ten rok, to wspomniana droga na Pałacówce i zagospodarowanie placu „Na wygonie”. Ponadto wiele innych drobnych rzeczy. W przyszłości w moich planach znajdują się chodniki przy drodze powiatowej i  „Baryłówce”, remont drogi na Łazy, budowa kortu tenisowego.

Czy mieszkańcy chętnie angażują się w działalność społeczną? Jeśli tak, to jaki jest to rodzaj aktywności? Może Pan wymienić? Jeśli nie są aktywni, to jaki jest – Pana zdaniem – tego powód?

Mieszkańcy Łęk Dukielskich są znani wręcz z „legendarnej” aktywności społecznej. Wystarczy spojrzeć na liczbę przeróżnych komitetów w historii naszej wsi. Warunek do dużego zaangażowania jest jeden. Ludzie chętnie pomagają, gdy jest dobra atmosfera i realizowana inicjatywa jest jasna i przynosi korzyść miejscowości. Z ostatnich najbardziej utkwiła mi w pamięci praca dorosłych mieszkańców, młodzieży i dzieci przy budowie kompleksu boisk. Spektakularnym „czynem społecznym” było rozsypanie warstwy kilku centymetrów piasku na całym boisku. Kilkunastu chłopaków tylko za pomocą łopat i taczek rozłożyło 60 ton piasku w cztery godziny. Jak łatwo obliczyć wychodziła tona co 4 minuty.

fotka

Sołtys Łęk Dukielskich Tomasz Węgrzyn, jako wierny kibic piłki nożnej, zaraża swoją miłością do futbolu swojego syna. Fot. z archiwum prywatnego T. Węgrzyna.

Odkąd Polska jest w Unii Europejskiej wiele miejscowości skorzystało z unijnych dotacji. Czy Łęki próbowały pozyskać unijne środki z tego źródła? Jeśli tak, to jakie projekty zostały zrealizowane z tej puli. Jeśli nie, to czy nie warto byłoby o tym pomyśleć?

Łęki Dukielskie jako sołectwo nie pozyskiwało środków zewnętrznych. Większe możliwości mają stowarzyszenia, organizacje czy Gmina. Np. budowa kanalizacji nie jest możliwa bez wsparcia zewnętrznego i gmina musi pozyskać na ten cel wielomilionowe dofinansowanie. Ze zrealizowanych projektów na uwagę zasługuje budowa boiska sportowego. UKS „Olimp” w Łękach Dukielskich, jako jedyny UKS w Polsce uzyskał dotację z programu „Blisko Boisko” w wysokości 300 tysięcy złotych i zrealizował projekt.

A pozostałe organizacje czy stowarzyszenia działające na terenie Łęk? Czy może je Pan przy okazji wymienić? I powiedzieć, czy wspiera Pan także ich działania, czy one proszą Pana o takie wsparcie?

W Łękach Dukielskich działa Stowarzyszenie „Jedność”, Kółko Rolnicze, Koło Gospodyń Wiejskich, Ochotnicza Straż Pożarna, Uczniowski Klub Sportowy „Olimp” i Ludowy Klub Sportowy „Zorza”. Każda z tych organizacji działa na „swoim polu” i każda z nich wnosi coś pozytywnego do życia naszej wsi. Każda też może liczyć na moje wsparcie, jeśli tylko jest ono możliwe. Staram się również uczestniczyć w zebraniach, jeśli tylko organizacja sobie tego życzy.

Łęki były kiedyś wsią typowo rolniczą, dzisiaj straciły ten charakter. Jaka jest, Pana zdaniem, alternatywa dla Łęk? Alternatywa, która uwydatni walory miejscowości z jednej strony, a z drugiej da pracę mieszkańcom.

Łęki Dukielskie posiadają wiele innych zalet, które odpowiednio wykorzystane mogą znacząco wpłynąć na podniesienie ich atrakcyjności. Od bogatej i chwalebnej historii poprzez walory lokalizacyjno turystyczne aż po wizerunek wsi „przyszłości” z bogatą tradycją. To mieszanka zaiste wybuchowa, która może przynieść wielkie owoce. By zebrać odpowiednie owoce potrzebne jest zaangażowanie wielu osób.

Nim ta „mieszanka wybuchnie”, czy mimo wszystko zdradzi Pan choć nieco z tego, jakie „owoce” mają szanse zasmakować w niedalekiej przyszłości mieszkańcy Łęk?

Na przykład w ostatnim czasie uczestniczyłem w spotkaniu, na którym został przedstawiony plan zagospodarowania terenu Kółka Rolniczego. Projekt jest bardzo ambitny i zakrojony na dużą skalę. Jeśli tylko uda się go zrealizować będzie kolejnym dowodem na kreatywność i zaangażowanie mieszkańców Łęk Dukielskich.

Panie Sołtysie, to pięknie, że Pan wspiera ten ambitny plan zagospodarowania tego placu. Jak Pan zapewne wie, Kółko Rolnicze, założone w 1893 roku, jest najstarszą instytucją w Łękach Dukielskich. I choć dzisiaj utraciło swoją pierwotną funkcję i przeznaczenie, to jest to niewątpliwie dziedzictwo wielu pokoleń łęczan – jedyne i ostatnie. Kółko było niezwykle światłą, jak na owe czasy, placówką działającą w duchu solidaryzmu społecznego. Dobrze byłoby, gdyby ta wspaniała idea dzisiaj jednoczyła mieszkańców, a plac by dalej służył całemu społeczeństwu. Chyba Pan przyzna, że w 650-lecie historii takie uszanowanie jedynej wartości przekazanej nam przez naszych dziadków i ojców byłoby pięknym przesłaniem.

Brak wsparcia dla każdej inicjatywy, która ma szansę wzbogacić naszą miejscowość byłaby głupotą dla każdego mieszkańca a co dopiero dla sołtysa. Nie ukrywam tego, że miałem inne plany w stosunku do tego miejsca ale stało się jak się stało. Jest grupa ludzi, którzy mają zapał i chcą coś zrobić więc trzeba tylko przyklasnąć zamiast płakać nad rozlanym mlekiem. Przy temacie Kółka Rolniczego było ostatnio zbyt dużo „złych emocji” i najwyższy czas by o nich zapomnieć. Projekt zagospodarowania terenów jest zrobiony z dużym rozmachem i chciałbym, aby udało się go zrealizować, a wtedy będę mógł przytoczyć jedno z moich ulubionych powiedzeń: „Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło”.

Panie Tomku, to miejsce jest też Panu bliskie z dzieciństwa. Już jako dziecko Pan tu przecież też „pracował”. Chyba tak młodego pracownika nie miało żadne Kółko Rolnicze.

Tak to prawda, w wieku 4-5 lat byłem „pracownikiem” Kółka Rolniczego, a może dokładniej swoistą maskotką traktorzystów. Moim ulubionym był Edward Soliński. Bezbłędnie rozpoznawałem odgłos jego traktora z daleka. W Kółku Rolniczym spędzałem wiele czasu. Gdy przychodził dzień wypłaty traktorzyści odkładali kilka złotych na moją wypłatę. Podpisywałem własny „kwit wypłaty” i po pracy zapraszałem traktorzystów do pobliskiego sklepu GS. Jako dobry kolega „stawiałem” wszystkim piwo (za ich pieniądze ) a za resztę kupowałem sobie oranżadę. Innym razem ówczesny dyspozytor Jan Kasprzyk nakładł na starą gazetę smaru do traktora i wysłał mnie do mamy by usmażyła mi na nim placki. Na koniec stwierdził „bierz to, bo sobie całe ręce upaprałem”. Zaniosłem mamie do kiosku smar, nie dałem się przekonać, że nie da się na nim upiec placków i oczywiście zakończyłem dyskusje słowami – bierz to, bo sobie całe ręce upaprałem. Jest wiele miłych wspomnień z tych nielekkich przecież czasów.

Gdybyśmy mieli pomyśleć nad jakimś mottem tych obchodów, to jakie przychodzi Panu do głowy?

Na ścianie w mojej klasie w szkole podstawowej w Łękach Dukielskich wisiało motto : „Naród który myśli o przyszłości musi znać i szanować przeszłość”. Do obchodów 650-lecia Łęk Dukielskich bardziej mógłby pasować cytat Cycerona „Historia – świadek czasu … nauczycielka życia, zwiastunka przyszłości”.

Trzymając się cytatu Cycerona, jakie działania praktyczne wynikają z Pańskiego zaangażowania się w obchody 650-lecia?

Przygotowanie takiej uroczystości wymaga zaangażowania wielu osób, czy organizacji. Został powołany Komitet Organizacyjny Obchodów 650-lecia Łęk Dukielskich pod moim przewodnictwem, w skład którego wchodzą przedstawiciele różnych organizacji i środowisk. Będzie on odpowiedzialny za organizację imprezy.

Czy Komitet, któremu Pan przewodzi, ma już zarys programu tych obchodów? A jeśli tak, to na co kładziecie szczególny nacisk?

W trakcie spotkań pojawia się wiele pomysłów postaramy się aby jubileusz miał godną oprawę. Będzie część oficjalna, odpowiednia do powagi wydarzenia, ale chcemy też, by te dni były czasem zabawy i radości zarówno mieszkańców jak i przybyłych gości. Trochę za wcześnie by mówić o szczegółach a ponadto dobrze, by przynajmniej część atrakcji była pewnego rodzaju niespodzianką dla gości.

Czego Pan życzy sobie i mieszkańcom z okazji tak zacnego jubileuszu?

Życzę mieszkańcom, by dane nam było nadal żyć w czasach pokoju i by Łęczanie organizujący 800-lecie Łęk Dukielskich byli tak dumni z nas, jak ja jestem dumny z poprzednich pokoleń.

Czy chciałby Pan może zaapelować do społeczeństwa Łęk z okazji jubileuszu? Jeśli tak, to jaki byłby to apel?

Byłby to apel o to, by zamiast podziałów tworzyć rzeczy jednoczące ludzi. O zaprzestanie przedkładania swoich własnych ambicji i interesów ponad dobro naszej społeczności.   Byłby to apel o to, by ludzie realizowali się w tym, do czego zostali powołani i nie przeszkadzali innym w ich działaniach. O poszanowanie ładu społecznego i zasad demokracji. Aby pozwolili mechanikowi naprawiać samochody, stolarzowi produkować meble a sołtysowi decydować o sprawach wsi, skoro taka jest wola większości mieszkańców.

No to na koniec muszę zapytać, czy zgłębia Pan historię swojej miejscowości? Na przykład czy Pan wie, ilu sołtysów i wójtów było przed Panem w Łękach, oczywiście pytam o tych, których nazwiska udało się udokumentować?

Interesuję się historią Łęk, chociaż na pewno nie posiadam aż takiej wiedzy jak członkowie Koła Miłośników Historii Łęk Dukielskich. Znam nazwiska sześciu moich poprzedników a osobiście miałem okazję spotkać czterech z nich. Każdego z nich darzę szacunkiem i wiem, że poświęcili wiele swoich sił i czasu, by Łęki Dukielskie rosły w siłę i stawały się co raz lepszym miejscem do życia. Na szczególne miejsce wśród nich zasługuje moim zdaniem Józef Kołacz, któremu dane było funkcjonować w najcięższych, wojennych czasach. Znam przekazy wielu osób, które świadczą o jego wielkim patriotyzmie i oddaniu. O jego wielkich zasługach, które nie wszyscy potrafili docenić.

Janina Sikorska 1934-1 sołtys Józef Kołacz

Józef Kołacz był sołtysem w Łękach w latach 1936-1945. Na zdjęciu powyżej stoi pierwszy z prawej. Fotografia została wykonana w 1934 roku.  

Panie Sołtysie, wygląda na to, że jest Pan trzynastym sołtysem w Łękach. Tę trzynastkę, z Panem włącznie, znamy z nazwiska. Oczywiście pytanie, czy to jest pechowa czy szczęśliwa trzynastka jest tu nie na miejscu, bo pechowy i niewystarczający jest raczej stan naszej wiedzy historycznej o Łękach i włodarzach Łęk. Pozwoli więc Pan, że zapytam o Pana prywatną historię, czyli historię Pana rodziny. Co Pan przekaże swoim dzieciom i wnukom. Czy zna Pan imiona i nazwiska swoich pradziadków?

Niestety muszę panią zawieść. O ile pamięć o moich babciach Genowefie i Antoninie oraz o wspaniałym dziadku Ignacym jest we mnie żywa, to na tym kończy się moja wiedza w tym temacie. Dziadka Antoniego znam tylko z przekazów ustnych, a o pradziadkach nie jestem w stanie powiedzieć wiele więcej.

Zatem mała lekcja rodzinnej historii. Pana pradziadka ze strony Pana mamy – Szymona Krężałka zwano „Rzeźbiorzem”, bo tak pięknie rzeźbił. Talent po nim odziedziczył jego syn, a Pana dziadek Antoni, zwany „Rzeźbiorczykiem”, ale niestety zmarł w młodym wieku. Cieślą był też Pana dziadek Ignacy Węgrzyn. W ogóle miał Pan bardzo artystycznie utalentowanych dziadków, których wyroby jeszcze do dzisiaj można spotkać w łęckich domach. Nie mówiąc o kościołach!

Tak, mój przodek pracował przy dekoracjach Kościoła Polskokatolickiego. Jak opisuje Henryk Kyc na stronie Stowarzyszenia „Jedność” stworzył podobno cały wystrój ołtarza, wyrzeźbił krzyże, figurki świętych, ozdobne świeczniki i kwietniki. Ponadto wykonywał meble, okna, drzwi, ramy do obrazów. Antoni, mój dziadek, także pięknie rzeźbił. Moja mama ma w domu kilka przedmiotów wykonanych przez dziadka Antoniego. Z kolei dziadek Ignacy Węgrzyn, którego doskonale pamiętam, wykonał, wraz z księdzem Władysławem Nowakiem, wyposażenie Kościoła Rzymskokatolickiego, takie jak katafalki, obrazy, klęczniki itp. Robił też meble i różnego rodzaju ozdoby i zabawki. Nie zapomnę też nigdy tartych placków ze śmietaną pieczonych w małej kuchence zwanej przez dziadka „Internatem”.

A babcie? Jak je Pan pamięta?

Babcia Antonina Węgrzyn była mistrzynią w pieczeniu proziaków, pierogów i bandurzaka, na którego czekałem przed rozgrzanym piecem ze szklanką zimnego mleka. Babcia Genowefa Krężałek z kolei znana była z twardego charakteru, chociaż ja zawsze będę ją kojarzył z owocowymi landrynkami, które jej wykradałem. Chowała je najczęściej w sąsieku ze zbożem.

Panie Tomku, zatem zachęcamy Pana, aby pielęgnował Pan tradycje tak wspaniałych przodków. Czekamy też na stare rodzinne zdjęcia, którymi będziemy uzupełniali wywiad z Panem. Może jeszcze ktoś w rodzinie potrafi je opisać. Bo w sędziwym wieku pożałuje Pan tego, że nie będzie Pan mógł opisać tych zdjęć swoim wnukom. Dzisiaj to pewnie dla Pana abstrakcja, ale taki czas przyjdzie!

Zdaję sobie z tego sprawę i nawet mam nadzieję, że kiedyś taki czas przyjdzie. Postaram się w najbliższym czasie zinwentaryzować rodzinne zbiory.

Zatem trzymam Pana za słowo. I pięknie dziękuję za rozmowę.

Jolanta van Grieken-Barylanka (przy zadawaniu pytań wspomagali mnie Maciej Zborowski i Henryk Kyc).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *