„Gdzie się kto uplągnie tam go ciągnie”
Mam 61 lat. Na imię mi Maria. Jestem szczęśliwą babcią, mamą i żoną. Urodziłam się i wychowałam w Łękach Dukielskich, a więc jestem Łęczanką, dlatego też pozwolę sobie na luźne wspomnienia z mojego dzieciństwa i młodości. Nie zawsze, jako uczennica Szkoły Podstawowej, byłam z tego powodu szczęśliwa, że mieszkam w Łękach, bo nazywano mnie „Maryśką od Kordyśki” albo Hudorką. Jak po powrocie ze szkoły żaliłam się rodzicom, że mnie przezywają, to babcia mi odpowiadała – „biją cię? – odpowiadałam – że nie – a ona na to – „to niech sobie gadają jak chcą, pogadają i przestaną, a ty się nie odzywaj i bądź dobra dla wszystkich”. Czas mijał i na ile stać było moich rodziców wykształcili mnie, wyszłam za mąż i opuściłam rodzinną wieś. Dopiero wtedy zrozumiałam, jak mi tęskno za Łękami: siedzeniem na progu, świeżym powietrzem i pracą w polu, na co narzekałam. Czytaj dalej