Pierwszy obywatel wsi: sołtys!

W średniowieczu sołtys był we wsi lokowanej na prawie niemieckim niczym król, albo sędzia: mógł ferować wyroki. Na dodatek swoją władzę sprawował dziedzicznie. Kniazia, który był odpowiednikiem sołtysa, miały natomiast wsie lokowane na prawie wołoskim. Ten to miał władzę – decydował nawet o osobie proboszcza w miejscowej cerkwi.

Pierwszy obywatel wsi: sołtys!

Początki samorządu wiejskiego w Polsce sięgają średniowiecza, kiedy to na czele wsi lokowanej na prawie niemieckim stawiano sołtysa. Jego dziedziczny urząd przechodził nie tylko na syna, ale i na córkę. Czy był szlachcicem, mieszczaninem czy chłopem nie miało większego znaczenia, bo gdy dobrze wypełniał swoją funkcję, mógł być nawet wyniesiony do stanu rycerskiego.

Inaczej było we wsiach lokowanych na prawie polskim, gdzie wszelkie uprawnienia zachowywał pan feudalny. W tych wsiach nie przewidywano instytucji wójta czy sołtysa. Osadą zarządzał starosta wiejski.

Wsie lokowane na prawie wołoskim miały natomiast kniazia, który był odpowiednikiem sołtysa. Czasem nazywano go krajnikiem. I kniaź i sołtys byli nazywani „wolami”. I często tam, gdzie wieś już istniała, a obok niej nadano prawo lokowania sołtystwa (choć to nazwa przestarzała, to tak właśnie będę konsekwentnie ten urząd w tym tekście nazywała, podobnie jak nazwę wójtostwo), mamy w nazwie osady „wolę”. Wyraz ten w dawnej Polsce oznaczał czasowe lub wieczne uwolnienie od wszelkich powinności poddanych. Niewątpliwie Albinowa Wola pomiędzy Łękami i Wietrznem jest świadectwem takiego ufundowanego sołtystwa.

Przypatrzmy się zatem, jakie uprawnienia miał sołtys już w średniowieczu, czyli jak mógł wyglądać ten urząd w Łękach.

Niestety źródła historyczne nie podają, kto był w Łękach pierwszym sołtysem. Nie podają też tego, kiedy wieś powstała i czy lokował ją sołtys na prawie niemieckim, czy kniaź na prawie wołoskim, a może powstała jeszcze wcześniej na prawie polskim. Jedno jest pewne: musiała być lokowana przed 1366 rokiem, skoro 28 sierpnia 1366 roku król Kazimierz Wielki potwierdza podział i darowiznę dóbr dokonaną przez kanclerza Janusza na korzyść swych synów. Wśród wsi darowanych były Łęki, zapisywane wówczas jako Lanky. Cztery miesiące wcześniej, 25 kwietnia 1366 roku, ten sam król nadaje prawo magdeburskie miejskie Sanokowi. Osiem lat wcześniej (w 1358 roku) na prawie niemieckim lokowana jest niedaleka wieś Rogi.

O tym, że Łęki to bardzo stara osada, świadczy także zapomniana dziś historyczna nazwa części wsi – Nawsie, co najlepiej chyba „przetłumaczyć”, jako środek wsi. Ta nazwa występuje w dokumentach pozyskanych niedawno z archiwum we Lwowie, w tzw. Metrykach Jozefińskiej (z 1788 roku) i Franciszkańskiej (z 1819 roku).  Nawsie 1Nawsie w Łękach, z Metryki Jozefińskiej

Nawsie 2Nawsie w Łękach, z Metryki Franciszkańskiej

Analizą historyczną ważnego dla staropolskiej wsi miejsca zwanego Nawsie, jego genezy, roli i zmian w ogóle, a w Łękach w szczególności, zajmę się w osobnym artykule, który będzie poświęcony temu zagadnieniu. Tutaj jednak muszę napisać kilka słów o Nawsiu w kontekście jego powiązań z sołtysem. Zwłaszcza że nazwa tej ważnej części wsi występowała tak we wsiach lokowanych na prawie wołoskim, jak i niemieckim. A dawna funkcja sołtysa jest nierozerwalnie związana z lokowaniem miejscowości.

„Według prawa wołoskiego dawano krajnikowi, czy też kniaziowi wolny środek wsi, czyli Nawsie. „Nawsiem” albowiem było miejsce na kształt rynku pośród wsi leżące na którem zwykle wszystkie kramy się mieściły” – tłumaczy w Dodatku Tygodniowym nr 11 Gazeta Lwowska z 1853 roku.

Na wsiach lokowanych na prawie niemieckim Nawsie, prawem zwyczajowym, także zawsze do sołtysa należało. Tak, jak do sołtysa należało wszystko, poza tym, co zostało po wymierzeniu łanów kmiecych i księżych, a więc grunt pod kościół, karczma i młyn.

We wsiach osadzonych na prawie wołoskim czy niemieckim stał więc sołtys lub kniaź, jako pośrednik miedzy dziedzicem i osadnikami. „Dwoista istota, był reprezentatem panów i poddanych. – Namiestnikiem dziedzica co do pilnowania lasów jego i do wybierania czynszów i danin od osadników, zastępował równocześnie tychże tak wobec dziedzica jak przeciw obcym – a będąc oraz jedynym niepodległym ich sędzią we wszystkich ich sprawach, tak cywilnych jak i karnych, tylko na ich prawa i zwyczaje ojczyste zobowiązanym, był tem samem dla obcych tych osad poręką nienaruszalności tych praw i zwyczajów i pewnej samoistności gminnej” – czytamy w tym samym dodatku tygodniowym do Gazety Lwowskiej z 1893 roku.

To obowiązujące od początku XIII wieku najpierw na Śląsku i Morawach, a potem już w całej Polsce i najpóźniej na Rusi prawo niemieckie, zwane też magdeburskim (od miasta Magdeburg), stało się wzorem przy lokacji wsi i kształtowania się samorządu. A więc także funkcji sołtysa. Z języka niemieckiego sołtys –Scholtis, Schultheiss to sędzia, czyli ten, który wskazuje winnego. To także znaczy wójt, ale w dawnej Polsce wójt „podrzędne od dziedzica zawisłe stanowisko tylko zajmowali. Ponadto sołtystw mogło być we wsi kilka, wójtostwo tylko jedno w każdej wsi” – tłumaczy Gazeta Lwowska.

Aby zrozumieć proces powstawania wsi i tworzenia się w niej samorządu, trzeba sobie uzmysłowić, że w tym czasie całe obszary kraju pokrywały pustkowia. Nic więc dziwnego, że   królowie, książęta, klasztory i szlachta na owych pustkowiach, czy też w już istniejących wsiach lokowanych na prawie polskim, szukali odpowiednich ludzi, którzy w tych wsiach czy na pustych terenach „tchnęliby” nowe życie. Dlatego pomiędzy ludność rdzennie polską zaczęto osadzać tysiące Niemców. To tym nowym lokatorom, którym stawiano szczególne zadania, zaczęto najczęściej nadawać nazwy sołtys lub wójt.

Przyznać jednak trzeba, że tymi lokatorami byli nie tylko Niemcy, ale także Polacy, Wołosi, Rusini; chłopi, mieszczanie, księża a często i szlachta. Jednak opinia o przybywających na nasze tereny Niemcach była jednoznaczna: „… kilkudziesięciu tysięcy Niemców było tem dla cywilizacji rolniczej, czem szczepienie ospy dla stanu zdrowia” – konkludowała Gazeta Lwowska w cotygodniowym dodatku z 16 marca 1853 roku.

Ze źródeł historycznych wiemy, że okres wzmożonej akcji osiedleńczej na Podkarpaciu prowadzonej w imieniu króla przez tzw. ‚zasadźców’, głównie pochodzenia niemieckiego miał miejsce między rokiem 1350 a 1360.

Ciekawostką jest to, że na prawie ruskim czy wołoskim lokowano tylko wsie, podczas gdy na prawie niemieckim, obok wsi, także miasta. „Prawo polskie, ruskie czy wołoskie nie znało odrębnej organizacji miast. Te są wytworem zachodu” – napisał Stefan Sochaniewicz w opracowaniu „Wójtowstwa i sołtystwa pod względem prawnym i ekonomicznym w ziemi lwowskiej”. Zamieszczono je w zbiorze: STUDYA NAD HIST0RYĄ PRAWA POLSKIEGO, które były wydawane pod redakcją Oswalda Balzera w 1921 roku.

Sochaniewicz wyjaśnia dalej, że z kolei wieś niemiecka nie znała żadnej organizacji samorządowej, była związana z ogólnym ustrojem ziemskim. Inaczej było w Polsce i na Rusi. Tu pierwotny ustrój wsi słowiańskiej, polskiej, był oparty na samorządnym urzędzie słowiańskiego starosty wiejskiego. Ponieważ na ziemiach polskich prawo niemieckie miejskie stosowano zarówno przy zakładaniu miast jak i wsi, to prawo miejskie, nadawane wsiom, było czymś nienaturalnym na naszych ziemiach. „Sołtys samorządny byłby to zatem organ stworzony na wsiach na prawie niemieckim w Polsce per analogiam ze stanem rzeczy w pierwotnej polskiej wsi” – rozumował Stefan Sochaniewicz. Jego zdaniem później te prawa skutecznie się mieszały i zlewały w jedno.

We wsiach lokowanych na prawie niemieckim nadanie sołtystwa odbywało się drogą sprzedaży lub darowizny w dziedziczne posiadanie. Kiedy pan powierzał osadzenie, lub zorganizowanie osady osobie trzeciej, mówimy wtedy o darowiźnie. Pan w ten sposób wynagradzał tę osobę za trud. Jeśli jednak sam zajął się założeniem osady, nie było mowy o nagrodzie czy zapłacie, wtedy sołtystwo było sprzedawane.

Sprzedaż miała miejsce częściej w dobrach prywatnych, darowizna w dobrach królewskich, ale także w duchownych i, choć rzadko – w prywatnych.

Przede wszystkim w zakresie dziedziczenia miał sołtys zupełnie wolną rękę, jak wskazują na to nie tylko przywileje, ale też liczne akty sądowe. Drogą sukcesji sołtystwo przechodziło z ojca na syna bez ograniczeń. Nawet dziedziczyły je kobiety. Gdy sołtys miał liczne potomstwo, wówczas sołtystwem się dzielili. Wtedy mogło się zdarzyć, że w jednej wsi istniało po kilku sołtysów równocześnie, jak np. w Szczercu w r. 1453. O takim podziale sołtystwa między spadkobiercami dowiadujemy się ze źródeł historycznych niejednokrotnie. „W Sokolnikach w r. 1455 dzieci sołtysa Marcisa dzielą się sołtystwem w tym stosunku, że syn Jan otrzymuje trzy części, a Katarzyna córka bierze czwartą część cum rebus domesticis. Sąd wyznacza komisarzy, którzy na miejscu mają ten podział przeprowadzić”. Pan nie miał wpływu na następstwo w urzędzie sołtysa, tak długo, jak długo zmarły sołtys zostawiał potomstwo. Dopiero gdy rodzina dziedzicznego sołtysa wygasła, a ostatni z jej członków nie wyznaczył następcy, sołtystwo wracało do dyspozycji pana.

Sołtys w średniowiecznej Polsce miał liczne obowiązki. Między innymi przewodniczył wiejskiej ławie sądowej, tworząc tak zwane sądy sołtyskie. Zajmował się jednak lżejszymi występkami mieszkańców swojej wsi, bo cięższymi przestępstwami zajmowały się sądy dominalne.

Ponadto sołtys zbierał czynsz i podatki dla pana wsi. Część tych dochodów zostawiał we własnej kieszeni. Miał jednak obowiązek sam wyruszyć na wyprawę wojenną w pełnym uzbrojeniu na koniu, albo wystawić ze swojej wsi takiego wojaka, czasem i kilku. Ustawiczne wojny i napady powodowały, że ich obowiązek służby wojennej nie był fikcyjny, ale rzeczywiście bardzo często wykonywany.

W XVI wieku sołtys zwoływał trzy razy do roku tak zwane sądy rugowe. Zbierali się wówczas wszyscy dorośli mieszkańcy wsi i zeznawali pod przysięgą o znanych im, ale jeszcze nie ujawnionych rozbojach czy kradzieżach. Na podstawie tych zeznań wszczynano postępowanie karne przeciwko miejscowym złoczyńcom.

Nie oznacza to, że sami sołtysi byli bezkarni. W ich sprawach orzekały tak zwane sądy leńskie, które funkcjonowały od XIII do XVI wieku.

Początkowo zawsze dostawał się ten urząd plebejuszom-osadźcom, którymi byli – jak już wcześniej wspominałam – przeważnie Niemcy. W ten sposób nabyte wójtostwo lub sołtystwo stawiało jego nabywcę między panem a osadnikiem, jako czynnik zupełnie niezależny. Okazało się jednak, że stanowisko sołtysa było na dalszą metę dla pana osady niewygodne, „a ludzie je zajmujący mogli nawet stać się dlań elementem niebezpiecznym, bo mogli dążyć do zamiany swej własności użytkowej na pełną. O ile początkowo przyznanie takiego stanowiska było konieczne dla ściągnięcia osadźców pustką stojących obszarów, o tyle z chwilą, gdy ten wzgląd ustępował, wcześnie już objawiła się w Polsce dążność do osłabienia tego przemożnego znaczenia wójtów i sołtysów” – pisał Sochaniewicz w opracowaniu „Wójtowstwa i sołtystwa pod względem prawnym i ekonomicznym w ziemi lwowskiej”.

I dodawał:   „Dostojne i zamożne stanowisko wójtów/ sołtysów zwróciło niewątpliwie uwagę szlachty, zwłaszcza biedniejszej, i niejeden zabiegał o uzyskanie tej godności drogą kupna lub innego aktu od pierwotnego wójta dziedzicznego. A że ten miał prawo swobodnego rozporządzania wójtowstwem, przeto tego rodzaju tranzakcye musiały być nierzadkie i uwieńczane pomyślnym nieraz skutkiem dla tych ze szlachty, którzy się o to starali”.

Ale przechodzenie sołtystw w ręce szlachty było dla panów jeszcze więcej niewygodne. Stanowisko to bowiem, już samo przez się wybitne, zwiększało się oczywiście, gdy zajmował je szlachcic, społecznie równy panu osady, faktycznie mógł być od niego potężniejszy i bardziej wpływowy.  Stojąc na straży swych interesów panowie nie tylko przestrzegali aby nowe sołtystwa nie obsadzano szlachtą, ale zarazem uważali, aby sołtysi dziedziczni nie pozbywali swych urzędów na rzecz szlachty i domagali się zachowania przepisów statutu króla Kazimierza Wielkiego z 1347 roku. Statut ten sprzeciwiał się pozbywaniu sołtystw na rzecz szlachty przez samych sołtysów, nie zabraniał tego czynienia panom, którzy w zasadzie mogli nadawać je szlachcie.

Jeżeli panowie nie dopuszczali zrazu szlachty do sołtystw, to nie kierował nimi wzgląd na powyższy przepis ustawy, ten bowiem nie dotyczył nadań, lecz obrotu sołtystwem przez samego sołtysa. Chodziło o to, aby ten charakter służebny sołtysiego urzędu nie uległ zatarciu i wypaczeniu. Gdyby piastowała go szlachta, społeczne jej stanowisko nie dałoby się pogodzić z służebnością.

Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo. W pierwszej połowie XV wieku zaczynają się już pojawiać na świeżo fundowanych sołtystwach także osoby szlacheckiego pochodzenia, przeważnie szlachta biedniejsza, przynajmniej mało znane nazwiska zdają się na to wskazywać. Im później tym częstsze są te nadania na rzecz szlachty, tym mniej ich na rzecz plebejuszów.

Powszechne niemal pojawienie się szlachty tak na nowo fundowanych, jak i dawniej już istniejących sołtystwach w ciągu wieku XV wynikało z różnych przyczyn.  Ważnym czynnikiem tej nagłej stosunkowo zmiany była ta okoliczność, że ci dawni sołtysi i wójtowie dziedziczni — providi i circumspecti, podnosili się do rzędu szlachty — nobiles z powodu zamożności, jak głównie dzięki służbie wojskowej. Na zasadzie osobnego aktu twórczego weszli w skład warstwy rycerskiej i w ustroju średniowiecznego rycerstwa tworzyli grupę jego najniższą. Ta zaś rycerska służba otwierała wówczas jeszcze każdemu drogę do stanu szlacheckiego. Plebejscy sołtysi stawali się coraz rzadsi.

Drugą przyczyną opanowania sołtystw przez szlachtę był statut warcki z 1423 roku, który w rozwoju instytucji sołtystw stanowi chwilę przełomową. Mówi się o nim, że powstał w obronie zagrożonego stanu posiadania panów. A najbardziej jest znany jako

statut o krnąbrnym i nieużytecznym sołtysie. 

Statut ten spowodowany został stosunkami, jakie się wytworzyły w Polsce, gdzie prawo niemieckie było starsze i gdzie wobec znacznego pomnożenia się osad na tym prawie, sołtystwa – z biegiem swego rozwoju i potęgowania się moralnej i materialnej ich siły i znaczenia – stawały się czynnikiem pierwszorzędnej wagi, a przechodząc dodatkowo w ręce szlachty wbrew postanowieniom statutu wiślickiego, usuwały panom wsi grunt spod nóg w ich własnych dobrach.

Bezpośrednią przyczyną wydania statutu o nieużytecznym i krnąbrnym sołtysie była dążność sołtysów do zrzucenia z siebie obowiązków ciążących na nich z tytułu urzędu i do zamiany gruntów na zupełną własność. Według nowego prawa takiego sołtysa pan mógł zmusić do sprzedania sołtystwa na rzecz innej osoby. Proceder ten nazywano powszechnie skupem sołtystw.  Statut warcki nie określał jednak, co należało uważać za kryterium nieużyteczności i krnąbrności sołtysa, przez co otwierał szerokie pole do nadużyć ze strony panów, ale zarazem chronił ich przed ewentualną utratą własności zwierzchniczej sołtystwa we własnej wsi.

Uzyskawszy taką normę prawną, panowie, choć początkowo z niej nie korzystali, nie potrzebowali już przy nadaniach sołtystw tak ściśle przestrzegać, komu one się dostają, szlachcie czy plebejuszom. I stąd od drugiej ćwierci XV wieku widzimy sołtystwa coraz częściej w rękach szlachty. Wówczas nie było powodów do obaw, bo w razie niebezpieczeństwa pan mógł skupić sołtysa i niebezpieczeństwo ustawało.

Po statucie warckim stanowisko sołtysa uległo zmianie na jego niekorzyść. Dawna niezależność i siła osłabione zostały bardzo znacznie, bo odtąd sołtys, nazywany już wtedy coraz częściej wójtem, nie był pewny, czy nie utraci wójtostwa zmuszony przez pana do jego pozbycia się.

Nie bez znaczenia był fakt, że w Polsce kolonizacja na prawie niemieckim była już w XV wieku „dawną, a kraj możliwie silnie zaludniony”. Znaczenie więc prawa niemieckiego, jako pewnego rodzaju przynęty dla ściągania osadników, osłabło. Panowie, którzy mieli dobra, już je na ogół osadzili, nowych osad przeważnie nie zakładali. W takich warunkach sołtys czy wójt niezależny był niewygodny, a nawet groźny, znaczne jego dochody „ponętne”. Powstanie ustawy o krnąbrnym sołtysie z roku 1423 już w tym czasie było – w opinii wielu historyków – zupełnie uzasadnione.

Te zmiany w prawie spowodowały, że obok dziedzicznych sołtysów coraz częściej na czele wsi stawali sołtysi niedziedziczni. Ale kolejne losy sołtystwa w Polsce wymagają odrębnego opracowania. Jolanta van Grieken-Barylanka

xxx

Pierwszym znanym mi sołtysem/ wójtem w Łękach był Wojciech Zborowski. To jego wymienia dokument zawierający opis granic wsi w Metryce Jozefińskiej z 1787 roku. Poniżej dwie kopie fragmentu tych dokumentów z Metryki, które to potwierdzają:

1 sołtys Wojciech Zborowski1a sołtys Wojciech Zborowski

 W roku 1861 wójtem w Łękach był Szymon Soliński:

2 sołtys Szymon Soliński

W roku 1867 wójtem w Łękach był Tobiasz Chomentowski:

3 sołtys Tobiasz Chomentowski

3a sołtys Tobiasz Chomentowski

W 1879 roku wójtem w Łękach był Stanisław Bocheński: 4 sołtys Stanisław Bocheńskijvgb

PS. Od Pana Henryka Kyca otrzymaliśmy wykaz wójtów/sołtysów w XX wieku. Oczywiście nasz spis jest niepełny, na pewno będzie uzupełniany. Liczymy też na pomoc od Państwa, prosimy podzielić się swoją wiedzą na ten temat. J.

Wójtami, czyli naczelnikami Gminy Łęki byli: do 1908 r. Antoni Czajkowski; 1908-1922 Szymon Soliński; 1922-1928 Andrzej Zborowski; 1928-1936 Franciszek Jastrzębski.

Później byli sołtysi: 1936-1945 Kołacz Józef; 1945-46 Zajdel Jan; 1946-1953 Nawrocki Paweł; 1953-1957 Gniady Andrzej; 1957-1961 Nawrocki Paweł; 1961-1984 Gniady Eugeniusz; 1984-1999 Kasprzyk Roman; 1999-2005 Krężałek Jan; 2005 i nadal Tomasz Węgrzyn. k.

 

 

 

Jedna myśl nt. „Pierwszy obywatel wsi: sołtys!

  1. krzycho77

    Tych sołtysów od roku 1961 wszystkich znam. Ten z 1999 -2005 to nawet mój kolega, pracowaliśmy jakiś czas razem w KHS. Temat ciekawy, przeczytałem 3 razy. Trzeba koniecznie zaznaczyć że w latach kiedy byłem młodym i pięknym Łęczaninem sołtys wydawał klucze do domu ludowego gdy młodzież chciała organizować dyskoteki. Właściwie te klucze i te dyskoteki były gwoździem programu w życiu wsi. Potem te fakty stawały się dyskusją bulwersującą. Najwięcej o zajściach i złym morale młodzieży miały do powiedzenia kobiety stacjonujące pod kioskiem ruchu. Ale sołtysa to nie obchodziło – za wypożyczenie sali dostawał ,,działkę ”. tzn kasę. Dyskoteki organizowali chłopaki z ZSMP . Skrót tajemniczy dla dzisiejszych młodych
    Łęczan. Też marzyłem o tym aby być sołtysem – niestety nie wybrali mnie nigdy na to stanowisko. Podobno aby sprawować tę funkcję trzeba wdepnąć w krowie ŁA……….. no niby takie powiedzenie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *