Spotkanie Nowych Pokoleń
/The New Generations Meeting! English version http://lekidukielskiedukla.pl/?p=2658/
Pod takim hasłem w dniach 15-21 lipca 2018 roku odbyło się spotkanie rodzinne, którego organizatorami były rodziny Więcków z Łęk Dukielskich i Michalewiczów z USA.
Zdjęcie grupowe na tle starego domu: rząd najwyższy od lewej: Michał Więcek, Wojciech Klimek, Stanisław Prorok, Wiktor Gromadzki, rząd czwarty: Julian Więcek, Marvin Pilgrim, Michele Michalewicz, Karolyn Michalewicz, Alan Michalewicz, John Michalewicz, rząd trzeci: Krzysztof Świeboda, Mateusz Świeboda, Sophie Tylinski, Rebecca Pilgrim-Tylinski, Gabriela Kołacz z Więcków, Jane Burger, Steve Burger, Theresa Michalewicz, Erin Michalewicz, rząd drugi: Edward Michalewicz, Agnieszka Więcek z Salamonów, Agnieszka Prorok z Świebodów, Krystyna Świeboda z Więcków, Monika Klimek z Świebodów, Michał Klimek, Mary Jane Pilgrim z Stanley’ów, Stephanie Burger, Mary Lou Michalewicz z Uttermark’ów, Lucyna Stojak z Krężałków, Anna Pelczar ze Stojaków, Jerzy Pelczar, Nicole Doherty z Michalewiczów, Małgorzata Gruszka z Zajdlów, Mateusz Więcek, rząd pierwszy: Kajetan Świeboda, Karolina Klimek, Józefa Krężałek z Więcków, Adolf Więcek, Danuta Więcek z Rogalów
Data tego wydarzenia nie była przypadkowa, dla uczestników spotkania miała szczególną wartość.
Dokładnie 125 lat temu, 16 lipca 1893 roku, na posesji należącej dziś do rodziny Więcków w Łękach, przyszła na świat Anna, córka Jana Zajdla i Zofii z Leśniaków.
Akt chrztu Anny z Zajdlów Michalewicz
Anna była jednym z siódemki ich dzieci, czwarta z kolei. Dorastała u boku rodzeństwa: Marcjanny (ur. 1883, zm. przed 1930), Michała (ur. 1886, zm. 1968), Katarzyny (ur. 1889, zm. 1897) i Marii (ur. 1897, zm.1988) oraz Antoniny (ur. 1900, zm. 1906) i Weroniki (ur. i zm. 1903). Jako nastolatka przejawiała wielkie zainteresowanie krawiectwem, dlatego jej mama za wszystkie oszczędności życia zakupiła dla niej maszynę do szycia.
W 1906 roku jej najstarsza siostra Marcjanna opuściła dom rodzinny i wypłynęła w rejs życia do Stanów Zjednoczonych. Towarzyszyła jej Karolina Solińska (po mężu Slawnikowski), mieszkająca kilka domów dalej.
Cztery lata później, nie widząc perspektyw życiowych w galicyjskiej wsi, na emigrację zdecydowała się również Anna Zajdel. Wyruszyła wraz z młodszą siostrą Solińskiej, Julią (po mężu Nowak). Tam Anna poznała swojego przyszłego męża, Józefa Michalewicza i w 1915 roku wzięli ślub.
Ślub Anny Zajdel i Józefa Michalewicza w USA. Świadkiem jest Julia Solińska z Łęk Dukielskich.
Na nowym kontynencie Anna nie zobaczyła się nigdy ze swoją starszą siostrą, ale utrzymywała kontakt z Julią Solińską, która podczas zawarcia małżeństwa była jej świadkową. Doczekali się dziewięcioro dzieci (Władysławy, Zofii, Marii, Stanisława, Józefiny, Franciszki, Florencji, Edwarda i Agnieszki). Wiodła skromne życie, choć zapewne na lepszym poziomie niż w Polsce. Prowadziła z mężem gospodarstwo, mieszkali w miejscowości Edgar w stanie Wisconsin. Nigdy nie zapomniała o rodzinie w Polsce, korespondowała z matką, a po jej śmierci z bratem Michałem i siostrą Marią, która wyszła za Pawła Więcka.
Zofia z Leśniaków Zajdlowa, po opuszczeniu domu przez córki oraz śmierci trójki dzieci, adoptowała wraz z mężem Zofię Zborowską, sierotę, urodzoną w 1908 roku w naszej miejscowości. Jej rodzice, Jan i Katarzyna z Wierdaków, zmarli: ojciec na raka w 1910 roku, zaś matka rok później na zapalenie płuc. Małżonkowie nie dożyli nawet 40 roku życia. Podobno to ksiądz błagał wiernych podczas niedzielnej mszy, by ktoś zlitował się nad losem tych dzieci. Nie można było zostawiać ich samych w domu, więc po śmierci rodziców, gromadki doglądali sąsiedzi.
Zofia Zajdel z domu Leśniak, mama Anny Michalewicz z domu Zajdel.
Zajdlowa zdecydowała się przygarnąć do siebie sierotę. Była ona pociechą i pomocą dla starszych małżonków. Pomagała im w pracach domowych i rolnych. Niestety, od wczesnego dzieciństwa u Zosi dało się zauważyć ostrą wadę postawy. Być może spowodowana była tym, że zanim sieroty opuściły dom, opiekujące się nimi sąsiadki krępowały je na całe dnie płótnami, chcąc wyprostować kręgosłupy dzieci. Po kilku latach doktor Jan Strycharski w Dukli stwierdził, że była to tak mocna ingerencja w postawę dziecka, że spowodowała nieodwracalne zmiany w jej organizmie. Wyraził przekonanie, że podczas okresu dojrzewania dziewczyna może umrzeć, ponieważ powiększające się organy będą miały zbyt ciasno w zdeformowanej klatce piersiowej.
Rok 1935 przed pustelnią św. Jana w Dukli. Od lewej: Bronisław Skrzęta – ostatni z zatrudnianych przez Więcków stajennych, Zofia Zborowska.
Niżej: Adolf Więcek, Maria Więcek z Zajdlów z półroczną córką Józefą Krężałek,
Najniżej: Aleksander Więcek (w sukience) i Józef Zajdel- syn Michała Zajdla
Po śmierci Zofii Zajdel w 1923 roku oraz jej męża Jana w 1931 stary dom małżonków został zdemontowany. W pobliżu tego domu w 1927 roku córka Zajdlów Maria i jej mąż Paweł Więcek wybudowali nowy dom. Kierownikiem budowy oraz głównym wykonawcą był Michał Zajdel, brat Marii. W tym domu zamieszkała również Zosia, która została przyjęta przez swoją przyrodnią siostrę. Więckowie doczekali się czwórki dzieci: Adolfa, Władysława, Aleksandra i Józefy. Władysław, przeżywszy 9 miesięcy zmarł w 1932 roku. Cztery lata później na skutek zawału serca zmarła Zosia. Miała ona wspaniały kontakt z dziećmi Marii, jej synowie wspominają ją do dzisiaj z wielkim sentymentem.
W czasie II Wojny Światowej, w 1941 roku z kopalni ropy naftowej w Borysławiu aresztowano i wywieziono na Sybir Pawła Więcka. Na skutek przemęczenia i przeziębienia zmarł zimą 1941/42. Były to bardzo trudne lata dla rodziny Więcków. Z pomocą duchową i w minimalnym stopniu również materialną przychodziła zawsze Anna Michalewicz, która w czasie wojny, mieszkając już z mężem, kupowała codziennie polską gazetę w której poszukiwała informacji na temat wojny. Gdy tylko możliwa była korespondencja, wymieniała listy ze swoją siostrą Marią i bratem Michałem.
W późnej starości Marii Więckowej, w 1987 roku do Łęk Dukielskich na dwa tygodnie przybył Stanisław Michalewicz, syn Anny, wraz z żoną Rose Anne, by zobaczyć się ze swą ciocią, kuzynami i wszystkimi z rodziny. Było to wielkie wydarzenie, które zapisało się na długo w pamięci i wspomnieniach członków rodziny.
Kilkuosobowy komitet powitalny pojechał na krakowskie lotnisko, by od pierwszych chwil w Polsce być z krewnymi. Stanisław, jako jedyny z wszystkich dzieci Anny i Józefa, potrafił biegle mówić w języku polskim. Odwiedził wszystkich krewnych w ich domach, oraz poprosił księdza Władysława Nowaka o odprawienie Eucharystii w intencji swoich zmarłych rodziców.
Po kilkunastu latach żywego kontaktu z rodziną w Polsce korespondencja gasła coraz bardziej, Stanisław i jego żona trafili do domu spokojnej starości, gdzie spędzili ostatnie lata życia. O śmierci małżonków rodzina w Polsce dowiedziała się za pośrednictwem Internetu dopiero pół roku później.
Aleksander Więcek, zasmucony brakiem kontaktu z rodziną i pobudzony odkrywaniem historii, na nowo, przy okazji wielkiego jubileuszu wsi, wyjął listy sprzed 50 lat, wymieniane z młodszym synem Anny Michalewicz, Edwardem. Polecił swoim wnukom wysłanie wiadomości na adres na kopercie. Wnukowie postanowili sprawę rozwiązać inaczej i za pośrednictwem portalu społecznościowego wysłali kilkanaście wiadomości do członków rodziny Edwarda Michalewicza. Jego najstarsza córka, Michele, odczytała tę wiadomość i wyraziła zainteresowanie kontaktem z rodziną w Polsce. Tym sposobem, od listopada 2016 roku rozpoczął się renesans korespondencyjny dwóch rodzin.
Rok temu zapadła decyzja o przyjeździe kilkunastu osób z Ameryki do kraju przodków i miejscowości, która była domem Anny Michalewicz z domu Zajdel. Wyznaczono datę 15-18 lipca 2018 roku.
Dla wszystkich była to wielka radość i rozpoczęcie przygotowań. Wiele osób wyraziło chęć pomocy i wzięcia udziału w spotkaniu.
Radosny czas organizacji przerwała dramatyczna diagnoza postawiona w listopadzie ubiegłego roku Aleksandrowi Więckowi – złośliwy nowotwór żołądka, którego zaawansowane stadium i wiek chorego nie pozwalał na przeprowadzenie operacji. Niesamowita wola walki, pozytywne nastawienie i zapewnienia o modlitwie od wielu bliskich (w tym rodziny z USA) dodawały nadziei wszystkim czekającym na ten historyczny zjazd.
Ostatnie tygodnie czerwca i miesiąc lipiec przyniosły gwałtowne załamanie zdrowia głowy rodziny Więcków z koniecznością hospitalizacji. Do ostatniego dnia przed Spotkaniem Nowych Pokoleń nie było wiadome, czy rodzina będzie w komplecie. W piątek, 13 lipca, Aleksander Więcek wrócił do swojego domu, by móc przywitać długo wyczekiwanych gości.
Przy granicy państwa.
W oczekiwaniu na gości, powitanie i przyjęcie ogrodowe
W niedzielę, 15 lipca, już od wczesnego ranka trwały ostatnie przygotowania do rozpoczęcia wielkiej wizyty. Wszystkie kobiety z rodziny dołożyły wszelkich starań do tego, by przyjąć gości jak najlepiej, serwując tradycyjne polskie specjały.
Pracami w kuchni kierowała Agnieszka Więcek, synowa Aleksandra. Poniżej na zdjęciu z Edwardem Michalewiczem.
W ogrodzie stanął namiot ogrodowy, w którym przygotowano 50 miejsc dla gości. Przygotowano mini wystawę przedmiotów, które były związane z domem Zajdlów. Znalazł się tam fragment warsztatu stolarskiego Michała Zajdla, pozostałości po budynku z XIX wieku, krzyż należący do matki Anny oraz sztućce i inne przedmioty codziennego użytku. Na tę okazję został opracowany czterdziestostronicowy folder informacyjny, który zawierał noty biograficzne przodków.
O godzinie 18:00 autobus przejeżdżający przez Zapłocie wysadził 21 osób, związanych z rodziną Michalewiczów, które zamieszkują 7 różnych stanów Ameryki. Danuta Więcek, w imieniu swoim i chorego męża przywitała 82-letniego Edwarda Michalewicza, jego żonę Mary Lou i wszystkich gości chlebem i solą.
Adolf Więcek, 89 lat, najstarszy uczestnik spotkania.
Alicja Świdrak i jej mama Jadwiga ze Stojaków – najmłodsza uczestniczka (1 rok). Jadwiga na zjeździe 30 lat temu miała 1,5 miesięcy.
Przywitania dokonali również 84-letnia Józefa Krężałek i 89-letni Adolf Więcek – dzieci Marii Więcek, którzy wychowali się na podwórku, na którym żyła Anna Michalewicz. Dla łatwiejszego kontaktu przygotowano plakietki zawierające imiona osób. Każdy członek amerykańskiej rodziny miał w ręku drzewo genealogiczne, w którym wyszukiwał każdą poznawaną osobę z Polski. Książeczki z wykresami genealogicznymi zostały podarowane również każdemu z polskich uczestników spotkania.
Aleksander Więcek (w środku) z amerykańskim kuzynem Edwardem i jego żoną Mary Lou Michalewicz.
Józefa Kreżałek z Więcków, Mary Lou Michalewicz i Danuta Więcek, żona Aleksandra.
Edward Michalewicz, wchodząc do pokoju kuzyna Aleksandra nie krył wzruszenia. Dla obu seniorów było to bardzo emocjonalne spotkanie, ponieważ wiele o sobie słyszeli, nigdy się nie widzieli i obaj tracili nadzieję na to, że kiedykolwiek się spotkają.
Od lewej rząd pierwszy: Michele Michalewicz, Nicole Doherty z Michalewiczów, Theresa „Terri” Michalewicz, John Michalewicz, rząd pierwszy : Aleksander Więcek, Edward Michalewicz
Amerykański kuzyn od razy wytłumaczył, że zna tylko pojedyncze słowa w naszym języku, ponieważ po wyjeździe do college’u stracił możliwość słuchania swoich rodziców, którzy w domu mówili po polsku.
Spotkanie w formie przyjęcia ogrodowego sprzyjało wspólnym rozmowom, spacerom, pozowaniu do wspólnych zdjęć, degustacji potraw, a także oglądaniu okolicy domu Marii Więcek.
Ze Stanów Zjednoczonych do Łęk Dukielskich na Spotkanie Nowych Pokoleń przybyli:
– Edward Michalewicz, syn Anny z domu Zajdel i Józefa, w towarzystwie żony Mary Lou, dwóch córek i syna z małżonką;
– Syn Władysławy (Lottie) Burger z Michalewiczów (1916-1977) wraz z żoną i córką.
– Córka Zofii Stanley z Michalewiczów (1918-2004) wraz z mężem, córkami i wnuczką.
– Syn Stanisława Michalewicza (1923-2015) wraz z żoną i córką.
– Dwie pary będące przyjaciółmi rodziny.
Uczestnicy spotkania z Polski:
– Danuta i Aleksander Więckowie – gospodarze – wraz z dziećmi: Gabrielą Kołacz oraz Julianem z żoną i ich synami.
– Józefa Krężałek z Więcków wraz z dziećmi: Janem z córką oraz Lucyną z dwiema córkami i ich małżonkami i dziećmi.
– Adolf Więcek wraz z córką Krystyną razem z dwiema córkami, synem i ich kompletnymi rodzinami.
– Małgorzata Gruszka z Zajdlów, córka Józefa, wnuczka Michała Zajdla.
– Przyjaciele domu, Wiktor i Konrad.
Łącznie 52 osoby.
Pierwszy dzień spotkania zwieńczono grupowymi zdjęciami rodzinnymi, jednym na tle domu Marii Więckowej, a drugie przy schodach domu Więcków. Drugie zdjęcie miało szczególne znaczenie z dwóch powodów. Pierwszym jest to, że do zdjęcia wyszedł Aleksander, ale drugim wartym uwagi jest również fakt, że dokładnie w tym miejscu zrobiono zdjęcie pamiątkowe 30 lat temu podczas pierwszego zjazdu rodzinnego.
Pierwsze zdjęcie wykonano w Łękach Dukielskich w 1987, gdy Stanley Michalewicz odwiedził swoją ciocię Marię Więcek. Rząd czwartyod lewej: Julian Więcek, rząd trzeci: Maria Więcek z Zajdlów, Stanley Michalewicz, Adolf Więcek, rząd drugi: Danuta Więcek z Rogalów, Aleksander Więcek, Małgorzata Gruszka z Zajdlów, Zofia Zajdel z Krężałków, Józef Zajdel, rząd pierwszy: Paweł Gruszka i Jan Krężałek.
Drugie zdjęcie: 31 lat później w tym samym miejscu te same rodziny – kolejne pokolenia.
Kraków 1897. Stanley Michalewicz z rodziną Marii Więcek. Od lewej
rząd trzeci: Stanisław Grzegorz Stojak, Aleksander Więcek, Stanley Michalewicz,
rząd drugi: Jan Krężałek, Adolf Więcek, Józefa Krężałek z Więcków, Stanisław Więcek,
rząd pierwszy: Krystyna Świeboda z Więcków, Zofia Krężałek z Wojnarów
W drugim dniu Spotkania Nowych Pokoleń grupa po śniadaniu w krośnieńskim hotelu przejechała do Centrum Dziedzictwa Szkła, gdzie przez dwie godziny wsłuchiwali się w tajniki powstawania szkła, a następnie mieli możliwość spróbować wydmuchać przez hutniczą piszczel bańkę ze szkła. (Wszystkie zdjęcia z tego dnia, jak z kolejnych dni można zobaczyć w galerii poniżej tekstu).
Po warsztatach przyszedł czas na zwiedzanie starego miasta i zdjęcie na tle wieży farnej. Bazylika Farna w Krośnie ma szczególne znaczenie dla całej rodziny, ponieważ to w niej Jan Zajdel w 1851 roku przyjął chrzest święty.
Po obiedzie w mieście Michalewiczowie udali się do Fabryki Czekolady w Korczynie. Po godzinie 15:00 przyszedł czas na najważniejszy punkt dnia. W poniedziałek, 16 lipca przypadała 125 rocznica urodzin Anny Michalewicz. Jej syn Edward w tym szczególnym dniu miał sposobność przebywać w Łękach Dukielskich, w miejscu gdzie przyszła na świat jego mama.
Wyrazem pamięci i szacunku była wizyta na grobach najbliższych. Na łęckim cmentarzu parafialnym grupa odwiedziła grób Marii Więcek z Zajdlów, Heleny Więcek z Gaców – pierwszej żony Adolfa Więcka oraz zmarłego przed rokiem Władysława Krężałka – męża Józefy z Więcków.
Wizyta na cmentarzu parafialnym w Kobylanach była przepełniona zadumą, ponieważ odwiedzono na początku grób Zofii Zajdel z Leśniaków i Jana Zajdla.
Edward Michalewicz nigdy nie widział żadnej swojej babci, żadnego dziadka, żadnej cioci… Stojąc nad mogiłą swojej babci milczał. Jakże niezwykły to moment, gdy widzi się pierwszy raz grób swoich dziadków, w szczególny dzień urodzin matki.
Kolejnymi mogiłami, które odwiedzono, były grób Michała Zajdla i jego żony Stanisławy z Samborowskich, a także Władysława Więcka zwanego Dziuniem, brata Adolfa, Aleksandra i Józefy.
Jako ostatni odwiedzony został grób Zofii Zborowskiej, adoptowanej córki Zajdlów, która pochowana jest w północno wschodnim sektorze kobylańskiego cmentarza.
Przy bramie cmentarnej chwilą ciszy i zadumy uczczono pamięć 3 zmarłych córek Zajdlów, które zmarły w dzieciństwie oraz zmarłych przodków Zofii z Leśniaków, których groby znajdują się na tym cmentarzu, ale w miejscu nikomu nieznanym.
Będąc w Kobylanach rodzina ze Stanów Zjednoczonych miała okazję obejrzeć z zewnątrz tamtejszy kościół parafialny pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. To w nim zawarli związek małżeński Zajdlowie przy asyście ks. proboszcza Jana Tabaczyńskiego. W dzień urodzin z rąk ks. proboszcza Józefa Ruszeli przyjęła tam również chrzest święty Anna, oraz to w nim przyjęła I raz Komunię Świętą.
Po wizycie w Kobylanach autobus z potomkami Anny Michalewicz zatrzymał się przy posesji Józefy Krężałek, która wraz z córką Lucyną, wnuczką Anną i jej mężem przywitała gości w języku angielskim. W jej domu przygotowano wystawę zdjęć i listów jakie przez lata przychodziły do jej domu. Podczas tego którego spotkania padło wiele interesujących pytań. Niektóre osoby z rodziny zainteresowały się umiejętnościami krawieckimi Lucyny Stojak i wyraziły zainteresowanie jej projektami firan.
Następnie wszyscy spacerem udali się na kolację do domu Więcków. Pozytywnym zaskoczeniem był nagły przypływ sił Aleksandra Więcka, który zszedł do ogrodu, by być z gośćmi. Przyniósł kronikę rodzinną, którą prowadzi od ponad 40 lat i poprosił o pamiątkowe wpisy.
Naszych rodaków ciekawiło wiele oczywistych dla nas rzeczy, ciągle zachwycali się pięknem naszych cmentarzy, jednocześnie zastanawiali się, dlaczego kładziemy na grobach znicze i sztuczne kwiaty. Z apetytem pierwszy raz w życiu mieli okazję jeść agrest, który rósł w ogrodzie. Byli zdumieni liczbą jabłoni w Polsce. Obserwowali grządki, kury siedzące w gniazdach oraz zwierzęta domowe. Byli zdziwieni tym, że praktycznie nikt nie hoduje krów, a nasze gospodarstwa rolne są niewielkie, wykorzystywane dla potrzeb własnej rodziny.
Były to niezapomniane, historyczne chwile, które każdy będzie nosił długo w swym sercu. Początkowo obcy sobie ludzie mogli po chwili poczuć, że łączą ich rodzinne więzi i pamięć, która nigdy nie umarła. Wszyscy okazywali sobie wiele czułości i miłości. Wiele ciepłych słów padło szczególnie pod adresem Danuty i Aleksandra, których obecnością wszyscy się cieszyli.
Pożegnanie z Łękami Dukielskimi było bardzo trudne, nie zabrakło łez. We wtorkowy ranek spod krośnieńskiego hotelu Nafta rodzina wyjechała w kierunku Krakowa. Mimo deszczowej pogody można było obserwować przez szyby autobusu piękno przyrody i architektury naszego kraju. Podczas podróży uczestnicy usłyszeli o historii wydobywania ropy naftowej na naszych terenach, o wizycie Jana Pawła II w Krośnie oraz o samej postaci Karola Wojtyły, a także o lokalnych produktach.
Pierwszy dzień zwiedzania Krakowa musiał zostać znacznie ograniczony ze względu na ulewny deszcz. Odwiedzono kilka symbolicznych miejsc Krakowa, takich jak Rynek Miasta Krakowa wraz z sukiennicami, Bazyliką Mariacką oraz Bramą Floriańską, Bazylika Franciszkańska, w której wspominano o św. Maksymilianie Marii Kolbem. Na przykładzie witraży i malowideł Stanisława Wyspiańskiego omówiono, czym charakteryzowała się sztuka młodopolska. Ci, którym niestraszne były strugi deszczu, udali się spacerem od budynku Kurii Biskupiej na ul. Franciszkańskiej 3, w kierunku Zamku Królewskiego na Wawelu. Na wzgórzu wawelskim odwiedzono krużganki zamku oraz Archikatedrę Krakowską. Na zakończenie zwiedzania uczestnicy wysłuchali legendy o smoku wawelskim przy bulwarach wiślanych.
W ostatnim pełnym dniu wizyty w Polsce rodzina udała się do Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, gdzie wszyscy mogli zobaczyć przez jaki dramat przechodzili Polacy ponad 70 lat temu. Mówiąc o Polsce, trudno nie wspomnieć o obozach zagłady. Przejście przez miejsca śmierci wywołały u wielu osób łzy i wzruszenie. Po powrocie większość udała się na krótki odpoczynek.
Kulminacyjnym momentem pobytu w Polsce była kolacja pożegnalna w dziedzińcu jednej z krakowskich restauracji, na którą przybyli przedstawiciele rodzin z Łęk Dukielskich. Był to wspaniały rodzinny czas, wypełniony szczerymi rozmowami, poważnymi wymianami zdań, wzajemnymi zaproszeniami do swoich domów w przyszłości, obietnicami pielęgnowania kontaktu i pamięci o historii rodziny.
Uczestnicy otrzymali pamiątkowe zdjęcie, listę kontaktową do wszystkich obecnych na zjeździe rodzinnym oraz słoiczki z miodem z pasieki rodzinny Anny Pelczar ze Stojaków.
Spotkanie Nowych Pokoleń zostanie na długo zapamiętane przez wszystkich. Będą o tym przypominać zdjęcia oraz wpisy do kroniki rodzinnej.
Aleksander Więcek w porozumieniu ze swoim rodzeństwem Józefą i Adolfem na pamiątkę zjazdu rodzinnego postanowili ufundować tablicę nagrobną swoim rodzicom. Jest to piękny wyraz pamięci dlatego, że Paweł Więcek, straciwszy życie ponad 75 lat temu, nie miał do tej pory grobu ani miejsca, które by go upamiętniało. Od piątku 27 lipca tego roku nowa tablica na grobie Marii Więcek z Zajdlów upamiętnia także i jego.
Wszystkim związanym z organizacją Spotkania Nowych Pokoleń 2018 należą się szczere podziękowania: Przede wszystkim dziękuję potomkom Anny Michalewicz na czele z jej synem Edwardem Michalewiczem, za to, że zechcieli przyjechać do Polski, do domu swojej matki. Mimo że od emigracji Anny minęło ponad 100 lat, nie zabrakło w tej rodzinie pamięci o swoich korzeniach. Zorganizowaniem podróży zajęła się Michele Michalewicz, córka Edwarda, która poświęciła wiele dni na konsultacje w sprawie przebiegu zjazdu i wycieczki – szczerze jej dziękuję.
Dziękuję mojemu dziadkowi Aleksandrowi Więckowi, który był inicjatorem wznowienia kontaktu oraz gospodarzem spotkania. To on razem ze swoją żoną Danutą, a moją babcią, nie szczędził wolnego czasu, w zimowe wieczory na opowieści o naszych przodkach.
Dziękuję mojej mamie, Agnieszce Więcek, która zechciała poświęcić swój tygodniowy urlop na opracowanie menu oraz na przygotowywanie posiłków. Dziękuję tym samym, wszystkim zaangażowanym w pomoc przy przyrządzaniu tradycyjnych potraw: Lucynie Stojak, Annie Pelczar, Małgorzacie Gruszce, Gabrieli Kołacz i Danucie Więcek.
Podziękowania należą się również mojemu tacie Julianowi i bratu Michałowi za to, że zajęli się technicznym przygotowaniem przyjęcia, które polegało na rozstawieniu namiotu ogrodowego, przywiezieniu stołów i krzeseł i wielu innych.
Wyrazy wdzięczności kieruję w stronę mojego przyjaciela Wiktora Gromadzkiego, który od 2016 roku pomagał mi w korespondowaniu z rodziną Michalewiczów, a także był oficjalnym tłumaczem Spotkania Nowych Pokoleń 2018 przez cały czas jego trwania. Wiktor, zajął się również oprawą graficzną spotkania, gdzie zaprojektował m.in.. logo, które było umieszczane na różnych gadżetach, jakie otrzymali uczestnicy. Okolicznościowy czterdziestostronicowwy folder informacyjny został również w całości przez niego zaprojektowany. Mam świadomość ile kosztuje to pracy.
Dziękuję bardzo Joannie Krzysiak mojej przyjaciółce, która, przez prawie dwa lata udzielała mi pomocy przy tłumaczeniu listów z amerykańską rodziną oraz z instytucjami w USA, przy pomocy których próbowałem odnaleźć potomków Marcjanny Davis – siostry Anny Michalewicz. Dziękuję jej również za podjęcie trudu tłumaczenia folderu informacyjnego na język angielski.
Słowa podziękowania należą się również Konradowi Ryszowi, mojemu serdecznemu koledze, który był oficjalnym fotografem spotkania.
Swoją wdzięczność wyrażam również Pawłowi Kołaczowi, którego genealogiczne zbiory zasiliły moje drzewo rodzinne, dziękuję mu również za żywe zainteresowanie zjazdem.
Dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie i moją rodzinę w przygotowaniach, szczególnie mojej kuzynce Agnieszce Prorok, której życzliwość i dobre słowa dodawały sił.
Podziękowanie kieruję w stronę personelu medycznego krośnieńskiego szpitala i ośrodka zdrowia w naszej wsi za to, że dokładali wszelkich starań, aby spełnić marzenie mojego dziadka, o spotkaniu ze swym kuzynem. Dziękuję szczególnie w imieniu Aleksandra Więcka za modlitwę w intencji poprawy jego zdrowia.
Mateusz Jakub Więcek
Galeria zdjeć:
Autorem większości fotografii jest Konrad Rysz. Niektóre wykonali także Michele Michalewicz, Nicole Doherty, Stephanie Burger i Mateusz Jakub Więcek. Fotografie ze zjazdu rodzinnego 1987 wykonała Rose Anna Michalewicz. MJW
***
Od Redakcji:
English version: The New Generations Meeting! http://lekidukielskiedukla.pl/?p=2658
Dziękujemy Basi Bałon za to, że z miłości do Łęk Dukielskich przetłumaczyła tę relację. Dziękujemy także za konsultacje językowe Ani z Krężałków Biedrzyńskiej z Sanoka, która wsparła nas również z miłości do rodzinnej miejscowości swojego taty.