Zwracam się do Wszystkich mieszkańców Łęk i Łęczan na całym świecie lubiących czytać o naszej łęckiej historii.
Otóż jako rodowita łęczanka lubię żyć wydarzeniami naszej miejscowości, choć nie dane mi było uczestniczyć w oficjalnych obchodach jubileuszu 650-lecia Łęk Dukielskich, bo z komitetu organizacyjnego obchodów „innowierców” wykluczono. Tak są nazywani wszyscy, którzy nie są wyznania rzymskokatolickiego. Miałam do tego nie wracać, ale chcę, aby wszyscy Łęczanie się dowiedzieli, że stało się tak dlatego, gdyż „sprawy w swoje ręce” wziął proboszcz rzymskokatolicki, powołując potajemnie nowy komitet obchodów, do którego zaprosił wpływową „łęcką kastę”. Ustalono nowy program, wybudowano pomniki, które są symbolem podziału wsi. Szkoda, że z tej grupy osób nikt nie miał swojego zdania i przystali na to, aby w XXI wieku tak inteligentny i elegancki pan, jakim jest ksiądz, nie miał poszanowania i tolerancji dla drugiego człowieka, nawet w miejscowości, w której mieszka. No cóż, ocenią to kiedyś następne pokolenia, tak jak dzisiaj my, z historii naszej wsi, dowiadujemy się o naszych przodkach. Gdzie się osiedlali, gdzie żyli, co ich trapiło, itp.
Kto chciałby bliżej zapoznać się z historią Łęk odsyłam do książki Henryka Kyca pt. „Moje Łęki Dukielskie na przestrzeni dziejów”.
Przeczytałam książkę i byłam też na jej promocji w Dukli. Autor – Henryk Kyc – zorganizował oprawę promocyjną włączając występ zespołu „Mali Łęczanie”, którego sam jest twórcą. I tym, że Łęki mają takiego wspaniałego muzyka, możemy się pochwalić.
Co do książki, to choć nie jestem profesjonalistką, aby ocenić autora, to wiem, że napisanie takiej książki wymagało nie lada poświęcenia, co również podkreślili miłośnicy historii obecni na promocji. Dlatego przede wszystkim chciałam pogratulować autorowi książki. Pozwolę sobie jednak na kilka uwag odnośnie jej treści.
1. Po lekturze książki zauważyłam, że przedstawione są w niej Łęki Dukielskie, jakie postrzega autor. To dlatego w tytule książki widnieje słowo „Moje Łęki”. Brak recenzenta i luźne, a nawet stronnicze przemyślenia autora spowodowały, że nie możemy uznać tego „dzieła” monografią wsi, na którą większość z nas czekała.
2. Mam żal do autora, jako czytelnik wyznania mniejszościowego, że w treści została zlekceważona działalność Kościoła Polskokatolickiego w okresie międzywojennym i wojennym. Według mnie nawet przedstawione fakty pokazują, że zarówno rola ówczesnego sołtysa Łęk, jak i księży PNKK zasługują na uznanie w działalności konspiracyjnej.
3. Autor wspomina w książce o „Izbie Pamięci – Muzeum Wsi”, ale zapomniał, że w Łękach przy Kościele Polskokatolickim jest jedyna w Polsce „Izba Pamięci” z prawdziwego zdarzenia poświęcona organizatorowi PNKK biskupowi Franciszkowi Hodurowi, gdzie można obejrzeć cenne pamiątki sakralne innych wyznań ubiegłego wieku.
4. Zdziwiła mnie odpowiedź autora na zadane mu podczas promocji pytanie, „Czym Łęki wyróżniają się od innych miejscowości”. Według autora … niczym. Ośmielam się uzupełnić tę odpowiedź. Nasza wieś wyróżnia się przede wszystkim tym, że jest wsią wielowyznaniową. Ale także tym, że mimo tych różnić światopoglądowych i prób antagonizowania mieszkańców przez jednostki, ludzie są sobie tu życzliwi i otwarci na dobro społeczne wsi, co widać podczas działalności w organizacjach społecznych i na co dzień w rozmowach z sąsiadami i znajomymi. Dobrze byłoby, gdyby tzw. łęcka elita wzięła wzór z postawy łęczan i nie dzieliła mieszkańców. Być może tak już się dzieje – czas pokaże.
Dziękuję autorowi za miłą spontaniczną dedykację. Wiem, że nie tylko ja, ale i większość łęczan mile wspomina czasy, kiedy z poprzednim proboszczem uczestniczyliśmy wspólnie w nabożeństwach ekumenicznych czy opłatkach parafialnych.
My, wszyscy mieszkańcy Łęk, wiemy, że musimy się nawzajem tolerować i szanować, bo jak mówi staropolskie przysłowie: Zgoda buduje, a niezgoda rujnuje!
Z poważaniem zawsze ta sama Łęczanka Maria Solińska